W szarej strefie

Wczoraj napisaliśmy, że 240 tys. konsultantek, jeśli sprzedają produkty Avonu, powinno zarejestrować działalność gospodarczą. Jednak gdy ktoś zarabia np. 1000 zł, ma wielką pokusę, by uciec do szarej strefy. Jak temu zaradzić?

Dla Gazety komentuje: Michał Boni, z fundacji CASE

Avon działa według modelu amerykańskiego, gdzie kultura przedsiębiorstwa jest taka, że się płaci podatki, ale znacznie mniejsze są koszty pracy. Trudno wymagać, żeby ją zmieniał w Polsce. Avon postępuje normalnie, zobowiązując swoich kooperantów do prowadzenia własnej działalności. Nie jest jego winą, że w Polsce jest to utrudnione. Z jednej strony - nadmiarem biurokratycznych przepisów, co - miejmy nadzieję - zmieni ustawa o swobodzie działalności gospodarczej, a z drugiej - wysokimi obciążeniami. W Europie, a szczególnie u nas, koszty pracy - zwłaszcza pozapłacowe, czyli np. składki na ZUS - są bardzo wysokie.

Przykład: jeśli ktoś w skali roku ma 12 tys. zł przychodu (czyli tysiąc miesięcznie, czasem nieźle się trzeba za tym nabiegać), to jeśli zapłaci podatek, ZUS na poziomie minimalnym, zostanie mu w skali roku niespełna 4 tys. zł dochodu. Jeżeli ten sam człowiek ma roczny przychód 36 tys. zł (3 tys. zł miesięcznie) - to netto na koniec roku zostanie mu 29,9 tys. zł. Bierze się to stąd, że fundusz ubezpieczeń w obu wypadkach jest taki sam i wynosi 5912 zł rocznie.

To pokazuje, jak koszty pracy są zniechęcające dla zaczynania legalnej działalności, jak są trudne do uniesienia. Są dwa wyjścia. Pierwszy to generalne obniżenie tego tzw. klina podatkowego. Taka jest też rekomendacja UE dla całej Europy i dla Polski. A drugi sposób to wzmocnienie tzw. startu biznesowego, czyli np. obniżenie tych stawek dla rozpoczynających działalność przez pierwszych 12 miesięcy. Bo jak ludzie chcą pracować, to już dobrze i nie w kontrolach leży rozwiązanie problemu szarej strefy, tylko w ekonomii.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.