Czy możemy się obronić przed ptasią grypą?

Jak możemy bronić się przed pandemią ptasiej grypy, której obawiają się w tym roku eksperci ze Światowej Organizacji Zdrowia? Wybór jest niewielki: szczepionka przeciw zwykłej grypie albo domowe sposoby na zwiększenie odporności

Pandemia - to słowo od kilku lat robi zawrotną karierę. Chodzi o epidemię grypy, która może rozprzestrzenić się na cały świat. - Pandemię może wywołać nowy, nieznany do tej pory typ wirusa - mówi profesor Lidia Brydak z Krajowego Ośrodka ds. Grypy w Warszawie. - Od paru lat ostrzegają przed nią eksperci ze Światowej Organizacji Zdrowia.

Tylko siedem procent

Ta jesień może być i dla Polski niebezpieczna. Nad województwami północnymi przelatują stada dzikich ptaków z terenów, na których zanotowano zachorowania na ptasią grypę. Zakażony ptak może zrazić nasze dzikie i hodowlane ptactwo. A następnie przenieść się na ludzi. Tego właśnie obawiają się eksperci, bo zmutowany wirus jest bardzo niebezpieczny.

- Jedynym znanym nam najtańszym sposobem obrony przed wirusami klasycznej ludzkiej grypy jest szczepionka - uważa prof. Brydak. - Pozwala jeśli nie uniknąć, to złagodzić przebieg choroby i zmniejszyć powikłania. Wprawdzie uodparnia człowieka tylko na wirusa "zwykłej grypy", jednak dzięki temu jego organizm nie jest zupełnie bezbronny wobec "ptasiego" wirusa.

Problem w tym, że Polacy niechętnie się szczepią - tylko 7 proc. z nas kupuje szczepionki, w Holandii robi to 40 proc., w USA aż 60 proc. obywateli. - Od ośmiu lat nawołuję do szczepień - dodaje profesor. - Odzew jest mierny. Za mało wiemy o poważnych powikłaniach grypy. Wydaje nam się, że nie zachorujemy. A WHO szacuje, że w wyniku pojawienia się pandemii ptasiej grypy może umrzeć nawet 100 mln osób. Możemy być niemile zaskoczeni tym, co do nas przyjdzie. Bo akurat w tym roku szczepionek może nie wystarczyć dla wszystkich chętnych.

Zasoby mniejsze niż potrzeba

Z czterech firm, które do tej pory dostarczały szczepionki na polski rynek, kilka miesięcy temu wycofała się firma Chiron Behring. - Może się zdarzyć, że oczekiwanie na szczepionki przewyższy nasze możliwości - mówi z kolei Elżbieta Brzozowska z Glaxo Wellcome w Warszawie. - Z powodu słabego zainteresowania szczepionkami firmy z roku na rok zmniejszają dostawy na nasz rynek. Inne kraje, obawiając się pandemii ptasiej grypy, dużo wcześniej składały większe zamówienia.

Stanowisko firm farmaceutycznych to propaganda czy rzetelna ocena sytuacji?

- Chcieliśmy kupić szczepionki dla personelu - mówi Jarosław Głowacki, zastępca dyr. Pomorskiego Centrum Chorób Zakaźnych w Gdańsku. - Producent, który do tej pory dostarczał nam szczepionki, odmówił. Usłyszeliśmy, że cały zapas poszedł do Stanów Zjednoczonych. Dostaniemy je, ale dopiero pod koniec listopada.

- Przewidzieliśmy, że może być większe zapotrzebowanie - mówi Aleksandra Kobryń dyr. medyczny Sanofi Pasteur z Warszawy. - W tej chwili mamy szczyt sprzedaży. Nowe zamówienia? Nie dajemy pełnej gwarancji, że je zrealizujemy.

Wirusolog się nie szczepi

- Epidemiolodzy są w szczęśliwej sytuacji - żartuje Włodzimierz Gut, wirusolog z Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie. - Jeśli w sezonie jest mało zachorowań na grypę, mogą powiedzieć, że to skutek szczepionek. Dużą liczbę zachorowań usprawiedliwią pojawieniem się nowych wirusów, na które szczepionka nie działa. Skuteczność trzeba jednak udowodnić danymi epidemiologicznymi - spadkiem zachorowań z roku na rok. A tak nie jest. Co sezon jest inna sytuacja.

Doc. Gut przeciw grypie się nie szczepi. - Nie ma szczepionki, która nie daje powikłań - mówi. - Od drobnych jak alergie, po poważniejsze, których nawet nie łączymy ze szczepionką. Każdy musi sam dokonać wyboru.

- Szczepionka nie jest panaceum - dodaje Marcin Przybylski z Zakładu Wirusologii AMG w Warszawie. - To po prostu swoiste pobudzenie odporności. Można zarzucać, że to nikła ochrona, ale lepszej nie mamy. Domowych sposobów "na grypę" znamy mnóstwo, od czosnku, herbaty z malinami, po napary z ziół. One pomagają jednak, gdy już grypa nas dopadnie, nie uodparniają na nią.

Wiesław Rozbicki, rzecznik głównego inspektora sanitarnego, który z ramienia Ministerstwa Zdrowia nadzoruje zagrożenie pandemią ptasiej grypy, zapewnia, że szczepionek na zwykłą grypę wystarczy dla wszystkich chętnych, nawet tych, którzy zdecydują się w grudniu czy lutym. - Choć zasoby szczepionek są w kraju podobne jak w zeszłym roku, to są w aptekach i hurtowniach - mówi Rozbicki. - Zobaczymy zresztą, co stanie się za miesiąc.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.