Mieszkańcy Poznania kontra F-16

Latają nad naszymi domami, zamiast trzymać się wytyczonych korytarzy powietrznych - mówią mieszkańcy domów wokół bazy lotniczej w Poznaniu, którzy walczą z wojskiem o odszkodowania za życie w hałasie

O tym, że tysiące mieszkańców okolic bazy zamierzają dochodzić odszkodowań od wojska, pisaliśmy niedawno w "Gazecie". Jednym z nich jest Juliusz Tyrakowski, który zgłosił się do nas z twardymi dowodami na to, że wojsko łamie procedury. Kiedy latem w bazie w poznańskich Krzesinach odbywały się międzynarodowe manewry lotnicze, nad jego domem latały maszyny F/A-18, F-16, MiG-29 i Su-22. A nie powinny, bo choć dom Tyrakowskiego znajduje się w sąsiedztwie lotniska, to korytarze startów i lądowań przebiegają gdzie indziej. Na filmie, który pan Juliusz nakręcił kamerą wideo, widać wyraźnie, że naddźwiękowe maszyny przelatują wiele razy nad jego domem. - Huk nie do zniesienia - opowiada. - A co, jeśli nie daj Boże któryś spadnie? - pyta.

Major Maciej Woźniak, rzecznik dowódcy sił powietrznych potwierdza, że piloci powinni trzymać się wytyczonych dla nich tzw. ścieżek startu, podejścia i lądowania. - Po to się je wyznacza - mówi. - Ale trudno mi się odnosić do tego, co się działo w Krzesinach, nad którymi domami akurat latały samoloty - dodaje.

Na prasowe doniesienia w tej sprawie zareagowali także lotnicy z Krzesin, którzy wczoraj zwołali konferencję prasową. Pułkownik Wojciech Krupa, dowódca 31 Bazy Lotniczej w Krzesinach przyznał, że podczas manewrów loty odbywają się według innych procedur, więc piloci rzeczywiście mogli nie trzymać się wytyczonych ścieżek startów i lądowań. - Ćwiczenia jednak to rzecz incydentalna, odbywają się tylko raz w roku - bagatelizował.

Za rok, 9 listopada 2006 r., w Krzesinach mają wylądować pierwsze zakupione przez Polskę F-16. Potem przylecą kolejne, w sumie dwie eskadry - 32 maszyny. Od tego momentu wokół lotniska nie będzie już cicho nawet przez chwilę. - Będziemy latać każdego dnia. Będą też loty nocne - mówi dowódca 3 Eskadry Lotnictwa Taktycznego z Krzesin, podpułkownik Waldemar Gołębiowski. Czy lotnicy będą się trzymać korytarzy wytyczonych dla samolotów MiG-21? - Trudno mi się wypowiadać, jestem tu dowódcą dopiero od dwóch tygodni... - wymijająco odpowiada Gołębiowski. Z ust innych wojskowych można jednak usłyszeć, że "lata się według zadań, a nie korytarzy".

Konflikt wokół lotniska w Krzesinach narasta z dnia na dzień. Już ponad 700 osób mieszkających w sąsiedztwie lotniska złożyło w Wojskowym Zarządzie Infrastruktury w Poznaniu wnioski o odszkodowanie z tytułu uciążliwości i hałasu, na jakie są narażeni. Domagają się łącznie ponad 50 mln zł. Do końca roku liczba wniosków wzrośnie do kilku tysięcy. Ludzie spieszą się, bo w myśl rozporządzenia wojewody wielkopolskiego mogą się starać o odszkodowanie tylko do końca grudnia. Wojsko nie wypłaci im jednak ani grosza bez wyroku sądu.

Mieszkańcy, którzy tak jak pan Juliusz mają domy najbliżej lotniska, nie zrezygnują. Gotowi są ponieść koszty sądowe, bo chcą wygrać z wojskiem. - Niech zapłacą odszkodowanie i latają swoimi korytarzami, a nie nad naszymi domami - domagają się od lotników.

Copyright © Agora SA