Ścigani za cztery litery

Za graficzne wyeksponowanie dwóch środkowych sylab w wyrazie "podupadły" dziennikarz i redaktor naczelny "Przekroju" zostali oskarżeni o znieważenie funkcjonariusza publicznego. Grozi im do roku więzienia

Chodzi o artykuł Cezarego Łazarewicza, który w styczniu tego roku ukazał się w "Przekroju". Tekst nosił tytuł "Podupadły prokurator" i krytycznie oceniał pracę prokuratora Grzegorza Talarka z Grójca.

Talarek prowadził dwie sprawy osób oskarżonych o pobicia i rozboje. W obydwu na jego wniosek sąd zastosował areszt. Pierwsza sprawa dotyczyła historyka sztuki Jacka Bochińskiego, którego Talarek oskarżył o napad z bronią w ręku na handlarzy ze Stadionu Dziesięciolecia. Bochiński przesiedział rok w areszcie, zanim okazało się, że nie był sprawcą napadu.

Drugim oskarżonym był Tomasz Siarno, który odsiedział dwuletni wyrok za pobicie. Z zebranych już po procesie dowodów wynikało, że również on mógł paść ofiarą sądowo-prokuratorskiej pomyłki.

"Autor wyeksponował cztery litery"

Dzień po ukazaniu się tekstu w "Przekroju" Talarek złożył w prokuraturze Warszawa Śródmieście doniesienie o przestępstwie: "Zostałem znieważony jako prokurator w związku z wykonywanymi przeze mnie czynnościami" - napisał w doniesieniu.

Prokuratura zareagowała błyskawicznie i wszczęła śledztwo z urzędu. Już dwa tygodnie po złożeniu doniesienia Talarka przesłuchano jako pokrzywdzonego: "Wnoszę o ściganie autora tego artykułu oraz redaktora naczelnego" - mówił w czasie przesłuchania.

Żądając ścigania dziennikarzy "Przekroju", prokurator skupił się na tytule artykułu. "Autor, posługując się techniką drukarską, wyeksponował w drugim słowie tytułu cztery litery, które bez trudu każdy czytelnik może odczytać jako "prokurator d..." oraz "prokurator podły". Znaczenia tych słów nie należy tłumaczyć, bowiem powszechnie są uważane za obelżywe" - napisał prokurator. Rzeczywiście, w tytule tekstu feralne cztery litery są wydrukowane jaśniejszym kolorem.

Ze zdaniem kolegi z Grójca zgodziła się prokurator Ewa Krasnodębska-Dybiec z warszawskiej prokuratury okręgowej, która objęła nadzorem sprawę przeciwko "Przekrojowi": "Zważyć zatem należy, iż mówienie (pisanie) o kimś per d.... stanowi niewątpliwe znieważenie" - napisała w jednym z pism znajdujących się w aktach śledztwa.

I dodała: "Zastrzeżenia budzi natomiast fakt, iż to pejoratywne określenie nie zostało zapodane bezpośrednio, lecz aczkolwiek w sposób czytelny, to w postaci zawoalowanej specyficznej konstrukcji graficznej. Wskazuje to na konieczność precyzyjnego ustalenia osoby podejmującej decyzję o wydrukowaniu rzeczonego artykułu w takiej właśnie formie graficznej".

Na tropie "Lay-outa"

Prokuratura działała energicznie: "Zachodzi potrzeba przeprowadzenia dalszych czynności dowodowych celem ustalenia osoby tzw. Lay-outa, który opracował projekt strony, ażeby wyjaśnić, na czyje polecenie doszło do wyeksponowania graficznego w wyrazie podupadły treści znieważającej" - napisała prok. Krasnodębska-Dybiec. (Prokurator myli w piśmie pojęcie "leyoutu", czyli układu graficznego strony, z osobą).

Od zastępcy naczelnego "Przekroju" zażądano wydania listy grafików komputerowych tygodnika. Gdy "Przekrój" odmówił, zagrożono mu karą grzywny i policyjną rewizją. Ostatecznie siedmioro grafików przesłuchano, ale nie znaleziono ani winnego, ani tajemniczego "Lay-outa".

O znieważenie prokuratora Talarka zostali 25 października oskarżeni Łazarewicz i naczelny "Przekroju" Piotr Najsztub. Będą odpowiadać przed sądem za to, że "posługując się techniką drukarską, wyeksponowali słowa powszechnie uznane za obelżywe".

Prokurator: doniosłem, bo mogłem

- Przyznaję, że zabieg graficzny, który zastosowaliśmy w tytule, był celowy, ale gdybyśmy chcieli naprawdę znieważyć prokuratora, napisalibyśmy po prostu "d... prokurator". A tak każdy czytelnik mógł to sobie odczytać, jak chciał - mówi Łazarewicz. Dziennikarz dodaje, że w redakcji nikt nie pamięta, kto ostatecznie wpadł na pomysł z "d..." w tytule.

Prokurator Talarek, którego zastaliśmy w jego biurze w Grójcu, nie chciał się wypowiadać o tej sprawie. - Złożyłem doniesienie, bo miałem takie prawo. Bez komentarzy - uciął.

Copyright © Agora SA