Prowizoryczny gazociąg na życzenie Wassermanna

Przez dwa kilometry ciągnie się ulicami Krakowa żółta powyginana rura przytwierdzona taśmą klejącą do płotów, szop i słupów elektrycznych. Płynął nią gaz. Rurę powiesiła gazownia po interwencji ministra Wassermanna, który ma dom na niedogrzanym osiedlu

Krakowskie Bielany. W jednym miejscu rura zawieszona na deskach wisi kilkadziesiąt centymetrów nad drogą, w innym ochraniają ją przed kołami samochodów betonowe bloczki.

- Kiedy zobaczyłem, co wieszają nam na ogrodzeniu, pomyślałem o jakimś wodociągu. Zamarłem, jak zobaczyłem samochody zakładu gazowniczego - mówił nam jeden z mieszkańców.

Ustaliliśmy, że gazownia zdecydowała się na prowizorkę po interwencji ministra koordynatora służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna, którego dom stoi na Bielanach.

Pojechaliśmy na miejsce. - Niech się pan odsunie z tym papierosem! - pouczała młodego mężczyznę kobieta w średnim wieku na przystanku autobusowym. "Gazociąg" jest tam wsparty o wiatę przystanku. - Podczas mrozów w domach ludziom było zimno, bo brakowało gazu. Zakład przeciągnął dodatkową rurę i teraz piecyki pracują, jak trzeba - opowiada sprzedawczyni w pobliskim sklepie.

Instalacja jednak szokuje budowlańców. - Niemożliwe! Nigdy nie widziałem tego rozwiązania, ale tak nie można ciągnąć gazociągów! - powiedział nam zdziwiony powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Władysław Gwiazdowski. Obiecał zbadanie sprawy.

- Prywatnej firmie nigdy by na to nie pozwolono! - zastrzegał Reginald Jaworski, właściciel zakładu instalatorskiego, który w branży pracuje ponad 20 lat. - Gazociągi można prowadzić nad ziemią tylko w wyjątkowych sytuacjach, na przykład nad rzekami. Ale wtedy rury muszą być odpowiednio zabezpieczone. Tu wystarczy jakiś dowcipniś z piłą, żeby doszło do tragedii! - tłumaczył.

Czy ta sytuacja była wyjątkowa? Zakład Gazowniczy w Krakowie potwierdził, że żółta rura nad ziemią to rozwiązanie prowizoryczne. - Na jej ułożenie zdecydowaliśmy się podczas dużych mrozów, kiedy spadało ciśnienie gazu w sieci. Problem dotyczył około 250 domów na osiedlu Bielany. Mieliśmy sporo skarg - przekonuje rzecznik zakładu Mariusz Dobrzański.

Czy takie metody stosowano już w Krakowie?

Dobrzański: - Nic mi o tym nie wiadomo. To niestandardowe rozwiązanie, nie potrzebowaliśmy pozwolenia na budowę.

Interweniował minister Wassermann?

- Nic mi o tym nie wiadomo.

Ustaliliśmy jednak, że minister dzwonił do centrum zarządzania kryzysowego. - Poseł Wassermann interweniuje w wielu sprawach. Tym razem zrobił to na prośbę mieszkańców Bielan, kiedy ich starania nie przynosiły skutku - potwierdził Rafał Rostecki, szef krakowskiego biura poselskiego ministra.

Czy minister interweniował we własnej sprawie? Rostecki: - W sprawie mieszkańców.

Mariusz Dobrzański zapewniał, że dziś rura jest już pusta. - Była wykorzystywana przy dużych mrozach. Będzie zwinięta po zimie.

Nakaz natychmiastowego rozmontowania rury może jednak wydać nadzór budowlany. Robert Dziwiński, zastępca Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego, w rozmowie z "Gazetą" nie zostawił wątpliwości: - Jeśli rura łączy ze sobą dwa gazociągi musi być uznana jako element sieci [tak jest w tym przypadku]. Gazociąg, nawet tymczasowy, musi mieć pozwolenie na budowę. Sytuacji, kiedy rura leży na ulicy, w ogóle sobie nie wyobrażam.

Co sądzisz o rurze Wassermanna?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.