Prezydent Kaczyński nie lubi Trybunału

Konflikt PiS z Trybunałem Konstytucyjnym zaowocował sytuacją bez precedensu: po raz pierwszy na dorocznym zgromadzeniu ogólnym sędziów Trybunału nie było ani prezydenta, ani nawet jego przedstawiciela

- Prezydent nie musi przyjmować wszystkich zaproszeń, które dostaje - powiedział nam rzecznik prezydenta min. Maciej Łopiński. Dodał, że Trybunał nie dał parlamentowi nawet miesiąca na znowelizowanie uchylonego przepisu tzw. ustawy medialnej (po wyroku Trybunału wskazana przez prezydenta na przewodniczącą KRRiT Elżbieta Kruk straciła funkcję). - Ale to nie musi mieć związku z nieobecnością prezydenta - zastrzegł się.

Nie przyszedł też premier - w tym czasie uczestniczył w podpisywaniu umowy z UniCredito. Na zgromadzenie przysłał szefa swojej kancelarii Mariusza Błaszczaka. Nie przyszli też marszałkowie: Sejmu Marek Jurek (PiS) i Senatu Bogdan Borusewicz (niezależny).

- Z pewnym żalem stwierdzam, że wybrany niefortunnie termin zgromadzenia ogólnego (śmiech na sali) uniemożliwił uczestniczenie w tym spotkaniu - zgodnie z dwudziestoletnią tradycją - najwyższym reprezentantom państwa - rozpoczął wystąpienie prezes Trybunału Marek Safjan. Nawiązał do "niewolnej od pewnych emocji debaty" na temat roli niezależnych instytucji państwa, w tym Trybunału. To aluzja do krytycznych wypowiedzi polityków PiS, w szczególności Jarosława Kaczyńskiego. Kaczyński w ciągu ostatnich tygodni wielokrotnie nieprzychylnie wyrażał się o Trybunale, m.in. mówił, że "przedmiotem dyskusji powinna być sprawa Trybunału Konstytucyjnego, jego składu, związków politycznych poszczególnych sędziów" i że "jest nieporozumieniem traktowanie go jako zespołu mędrców, którzy z całą pewnością w każdej sprawie decydują zgodnie z prawem". Oskarżył też Trybunał o "skrajne tchórzostwo i oportunizm" za to, że w 1993 r. nie wypowiedział się w sprawie instrukcji 0015, która miała umożliwiać inwigilację partii politycznych (instrukcja dzień przed rozprawą została uchylona).

- Sędziowie nie sprzeciwiają się krytyce wyroków. Sprzeciwiamy się jednak zdecydowanie podważaniu wiarygodności, uczciwości, bezstronności i dobrej woli sędziów. Jest to szkodliwe, bo podważa społeczne zaufanie do instytucji państwa prawa i uniemożliwia racjonalną dyskusję - mówił prezes Safjan. - W ciągu ośmiu lat mojej pracy w Trybunale polityka nigdy nie była obecna w sporach sędziów o prawo. Nie odnotowałem tez żadnej próby wpływania na orzecznictwo Trybunału przez przedstawicieli świata polityki. Polityka pozostaje za drzwiami sali rozpraw - zapewniał prezes Safian.

Zaapelował do posłów, żeby w jesiennych wyborach sześciu nowych sędziów Trybunału nie myśleli w kategoriach umieszczenia w Trybunale "swoich" ludzi, ale konsultowali się ze środowiskami naukowymi, akademickimi i korporacyjnymi, żeby wybrać osoby najbardziej kompetentne.

Wypomniał też parlamentowi i rządowi, że nie zareagował dotychczas na wydany rok temu wyrok, w którym Trybunał uznał za sprzeczny z polską konstytucją europejski nakaz aresztowania. Trybunał uznał, że konstytucja jest nadrzędna wobec prawa unijnego i dlatego uchylił przepis o ENA. Jednak brak ENA w polskim prawie może spowodować reperkusje ze strony Unii. Trybunał dał więc parlamentowi i rządowi 18 miesięcy, żeby albo zmienił konstytucję (trzeba z niej usunąć zakaz ekstradycji polskich obywateli), albo negocjował z Unią, lub też zdecydował o wystąpieniu Polski z UE.

Czy prezydent Kaczyński ignoruje TK?
Copyright © Agora SA