Nie musisz dziedziczyć długów

Inwalidka żyjąca z 600 zł renty odziedziczyła podupadające gospodarstwo rolne i... 25 tys. zł długu. I nie wie, że taki spadek można odrzucić.

Kampanię przeciwko dziedziczeniu długów rozpoczyna sieć pozarządowych Biur Porad Obywatelskich. - Mamy już kilkaset przypadków osób, które nieświadomie przyjęły spadek, w którym były przede wszystkim długi - opowiada Ija Ostrowska, prezes Związku BPO.

Kampania ma uświadomić Polakom, że spadek obejmuje oprócz pozostawionego majątku także zaciągnięte przez zmarłą osobę zobowiązania i że można, odrzucając spadek, tych długów nie przejąć. Jednak tylko w ciągu sześciu miesięcy.

- Do nas zgłosił się pan - opowiada Małgorzata Kazimierczak z BPO w Warszawie - którego zmarła żona prowadziła firmę. W spadku dostał 17 tys. zł długów w ZUS i 2 tys. zł w urzędzie skarbowym (sam żyje z 700 zł renty). Wiedział o sześciomiesięcznym terminie. Prosił sąd o przyspieszenie rozprawy. Ten wyznaczył ją dwa dni po terminie. Na sprzeciw było za późno. A klient nie wiedział, że mógł odrzucić spadek u notariusza.

BPO zrobiły na ten temat badania ankietowe. Z 513 osób aż 87 proc. nie wiedziało, jak można uniknąć dziedziczenia długów.

Kampania zacznie się od akcji ulotkowej na Mazowszu. Informator o zasadach dziedziczenia trafi do urzędów stanu cywilnego, gdzie ludzie odbierają akty zgonu.

Od powstania pierwszego Biura Porad Obywatelskich minęło właśnie dziesięć lat. Dziś jest ich 32. Każde odwiedza, dzwoni do niego lub wysyła e-mail codziennie po kilkanaście osób. W ciągu dziesięciu lat doradcy BPO (w 85 proc. wolontariusze) udzielili 150 tys. porad. Porady są bezpłatne, biura finansowane są z dotacji i grantów.

- Jesteście biurem do załatwienia rzeczy niemożliwych? - pytam Małgorzatę Kazimierczak od dziesięciu lat doradzającą warszawiakom. - Można nas raczej porównać do lekarza pierwszego kontaktu, bo w sprawach, w których nie możemy pomóc, kierujemy do specjalisty - odpowiada.

Do biura można się zgłosić z każdą sprawą życiową, zwłaszcza z tymi, które dotyczą styku z urzędem. Nie uzyskamy tylko porady w sprawie karnej lub podatkowej.

- Ludzi kierują ośrodki pomocy społecznej, sądy, samorządy. Coraz więcej jest z polecenia osób, które wcześniej skorzystały z naszej pomocy - mówi Ija Ostrowska, prezes Związku Biur.

Najwięcej pytań dotyczy świadczeń i zasiłków oraz zatrudnienia. Jedna czwarta spraw wskazuje na złą obsługę w urzędach.

- BPO jest jak biuro wczesnego ostrzegania. Jeżeli urzędnik, polityk ma przekonanie o swojej nieomylności, BPO może być dla niego czymś kłopotliwym, jeżeli traktuje samorząd jak służbę, znajdzie w biurze pomocnika - powiedział "Gazecie" wiceprezydent Gdyni Michał Guć.

Gdzie znaleźć informację o BPO? Np. w informatorach dodatków lokalnych "Gazety" i na www.zbpo.org.pl

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.