Giertych o Beniaminie: to inteligentne narzędzie

Program ?Beniamin?, który ma chronić szkolne komputery przed pornografią i przemocą, to furtka do cenzury - twierdzą dwaj dziennikarze. Minister Giertych: - To absurdalny zarzut

Krzysztof Łoziński, redaktor naczelny "Kontratekstów" oraz Piotr Rachtan, prezes Fundacji Wolności Prasy "Kontrateksty", wczoraj złożyli do prokuratury "powiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez szefa MEN Romana Giertycha".

Chodzi o propagowany przez MEN program "Beniamin". To filtr, który ma odcedzić to, czego uczniowie oglądać nie powinni - strony pornograficzne (w tym pedofilskie), nawołujące do przemocy, rasistowskie itp. Program wychwytuje słowa klucze i blokuje dostęp do stron, na których się one pojawiają.

Program opracowany przez dwóch krakowskich informatyków jest dostępny za darmo ze stron internetowych MEN. Dwa tygodnie temu minister Roman Giertych polecił go szkołom.

W sobotę opisaliśmy test programu na jednym z redakcyjnych komputerów. Okazało się, że "Beniamin" ma wiele dziur: można wejść na strony erotyczne, rasistowskie i wzywające do przemocy, zablokowany za to jest dostęp do wszystkich blogów, niezależnie od ich zawartości. A więc zablokowane są też blogi dziennikarzy - m.in. "Gazety", "Polityki", "Newsweeka".

Według Łozińskiego i Rachtana to cenzura "wobec legalnie działającej w Polsce prasy internetowej". - Działając na zasadzie słów kluczowych, program blokuje dostęp do wszystkich stron zawierających te słowa, a więc także do wielu artykułów gazet internetowych, w których słowa te się pojawiają. Nie można wykluczyć, że program ten będzie blokował dostęp także do stron głównych niektórych gazet internetowych - piszą w zawiadomieniu do prokuratury.

- Cenzura? To absurd. "Beniamin" to inteligentne narzędzie, które można stosować elastycznie. Każda szkoła będzie mogła sama rozszerzać lub zawężać dostęp do stron zależnie od swoich potrzeb. Twórcy programu też będą go uaktualniać i modyfikować - mówi "Gazecie" minister Roman Giertych.

Dla "Gazety" prof. Andrzej Zoll były rzecznik praw obywatelskich:

- Doniesienie do prokuratury to przesada. Uznając program "Beniamin" za zakazaną prawem cenzurę prewencyjna, musielibyśmy konsekwentnie uznać za cenzurę wszelkie programy blokujące, także treści pornograficzne czy pedofilskie. Moim zdaniem należy chronić dzieci przed takimi treściami, więc zakazywanie blokowania ich w komputerach szkolnych czy domowych przyniosłoby więcej szkody niż pożytku. Natomiast źle byłoby, gdyby Ministerstwo Edukacji dało jednej firmie monopol na udostępnianie szkołom programu blokującego. Szkoły powinny móc wybrać taki, który ich zdaniem jest bardziej skuteczny.

Arkadiusz Konopek, współtwórca "Beniamina":

Wyszliśmy z założenia, że lepiej coś nieszkodliwego zablokować niż szkodliwego przepuścić. Stąd blokada blogów, gdzie można znaleźć różne rzeczy. A jeśli szkoła uzna, że jakiś blog, np. dziennikarza, warto czytać, to może go wpisać na białą listę stron dozwolonych i uczniowie będą mogli na niego wchodzić. "Beniamin" nie jest filtrem idealnym, bo żaden tego rodzaju program nie ma 100 proc. skuteczności, ale nasz będzie stale ulepszany. Na przykład strony o treści rasistowskiej czy wzywające do przemocy zostaną zablokowane jeszcze w tym tygodniu. A to, że jedynym zablokowanym z nazwy serwisem randkowym jest cafe.gazeta.pl, to przypadek - zablokowane są wszystkie serwisy randkowe. Ten "Gazety" musieliśmy "wyróżnić", bo trudno by było zablokować takie słowa jak "cafe" czy "gazeta".

Czy uważasz, że rekomendacja programu Beniamin przez ministra Giertycha to przymiarka do cenzurowania treści w internecie?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.