Były prezydent Francji i przewodniczący konwentu, który tworzył eurokonstytucję, przyjechał do Warszawy na zaproszenie polskiego prezydenta. Relacjonował mu prace nad konstytucją i tłumaczył, w jaki sposób miał usprawnić działanie Unii. Komentując proces ratyfikacji konstytucji stwierdził, że ten dokument nie jest po referendum we Francji i Holandii "martwy" (tak twierdzą jego krytycy), skoro przyjęło go 15 państw i 80 proc. mieszkańców Unii. - To była jedna z najciekawszych rozmów w moim politycznym życiu - podsumował Lech Kaczyński. Ale podkreślił, że jego zdaniem szanse na przyjęcie konstytucji przez 25 państw Unii są niewielkie. Prezydent uważa, że konstytucję odrzuciłby polski parlament. - Dlatego nie przedstawiłem jej w parlamencie do ratyfikacji - powiedział.
Do tej pory jednak nie zapadła ostateczna decyzja, czy traktat ma być w Polsce przyjęty przez parlament, czy w referendum.
Wśród spraw, które ponownie chce przemyśleć polski prezydent, jest instytucja ministra spraw zagranicznych Unii koordynujący międzynarodowe przedsięwziecia UE - do tej pory był do niej nastawiony niechętnie, ale były prezydent Francji przedstawił mu wiele ważnych argumentów "za".