Przekopiemy się na Bałtyk przez Mierzeję Wiślaną?

- Warto go budować, choćby dla samego uniezależnienia się od Rosji. Kanał przyczyni się też do rozwoju regionu - mówi minister gospodarki morskiej Rafał Wiechecki

Dzikie plaże na Mierzei Wiślanej - zobacz zdjęcia

Rząd już umieścił tę inwestycję na liście strategicznych projektów. Kanał ma być gotowy w 2010 roku.

O przekop mierzei zabiegały władze województwa warmińsko-mazurskiego oraz Elbląga. Poparł ich minister gospodarki morskiej Rafał Wiechecki (LPR) i kanał wpisano do rządowego programu "infrastruktura i środowisko" zaakceptowanego już przez radę ministrów. O finansowanie Polska będzie zabiegać w Unii Europejskiej i NATO - dla Paktu to obszar strategiczny ze względu na bliskie sąsiedztwo z Rosją. Szacowany koszt budowy kanału to 60 mln euro.

Twarde stanowisko Rosjan

Inwestycja ma podtekst polityczny. Jedyna droga z Zalewu Wiślanego na Bałtyk prowadzi przez kontrolowaną przez Rosję Cieśninę Pilawską. Rosjanie w maju wstrzymali ruch na Zalewie. Utrzymują, że umowa, na podstawie której polskie statki mogły korzystać z ich wód terytorialnych w rejonie Kaliningradu, jest już nieważna. To dlatego, że podpisywali ją jeszcze za Stalina w 1946 r. z bratnim krajem socjalistycznym. Teraz Polska jest w UE i braterstwo nie wchodzi w grę.

Po raz pierwszy Rosjanie zabronili pływać polskim jednostkom przez cieśninę w 2003 r. Upierali się, że pasażerowie udający się na kilkugodzinną wycieczkę do Kaliningradu, nawet jeśli nie schodzą na ląd, powinni mieć wizy. Polski MSZ stanął na stanowisku, że to absurd. Negocjacje z Rosjanami trwały trzy tygodnie i ruch został przywrócony. Sytuacja powtórzyła się w czerwcu 2004 r. Wtedy Rosjanie po raz pierwszy stwierdzili, że umowa wygasła, ale - jak stwierdzili - pójdą na ustępstwa. Identyczna sytuacja miała też miejsce pod koniec ubiegłego roku.

Na blokadzie tracą polscy armatorzy, szczególnie Żegluga Gdańska, która zarabiała na wycieczkowych rejsach z Elbląga i Gdańska do Kaliningradu. Na skraju bankructwa stoi wybudowany niedawno za pieniądze UE port w Elblągu, który egzystował dzięki handlowi z obwodem kaliningradzkim.

Ekolodzy protestują

Są jednak też przeciwnicy przekopania Mierzei, np. władze Krynicy Morskiej. Najbogatsza polska gmina, położona na końcu polskiego odcinka mierzei, obawia się, że kanał utrudni dotarcie do niej.

Protestują też ekolodzy. Ich zdaniem przekop wpłynie negatywnie na ekosystem Zalewu Wiślanego. Ekolodzy przypominają, że cały pas Mierzei Wiślanej jest międzynarodowym obszarem ochronnym wpisanym do europejskiej sieci Natura 2000. Na takich terenach człowiek nie powinien dokonywać znaczących ingerencji w środowisko. Z tego powodu Polska może nie otrzymać żadnych pieniędzy z UE.

Argumenty przeciwników stara się zbić prof. Tadeusz Jednorał, prezes Pomorskiej Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych. To on dziesięć lat temu z zespołem ekspertów opracował pierwszą koncepcję przekopu.

- Nie będzie żadnych trudności komunikacyjnych z Krynicą Morską. Równolegle z budową kanału stawiany będzie nad nim most - mówi prof. Jednorał. I przypomina, że badania sprzed lat wykazują też, że kanał nie spowoduje zasolenia Zalewu.

Pomysł min. Wiecheckiego jest
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.