Czas biegnie, ordynacja zwalnia

Opozycja wygrała bitwę w wojnie o ordynację samorządową - udało jej się odwlec prace nad projektem ustawy o blokowaniu list

Opozycja - 16, koalicja - 14. Za sprawą nieobecności jednego z posłów PiS i przejścia na stronę opozycji posła Mniejszości Niemieckiej sejmowa komisja samorządu terytorialnego i polityki regionalnej zdecydowała, że będzie wysłuchanie publiczne spornego projektu zmian w ordynacji samorządowej. Wysłuchanie publiczne to niestosowana do tej pory procedura, która umożliwia zainteresowanym przedstawienie uwag do projektu ustawy. Wysłuchanie odbędzie się 11 września i do tego dnia prace nad projektem są zawieszone. Politycy PO, SLD i PSL uważają, że to uniemożliwi uchwalenie ustawy przed początkiem kampanii wyborczej, i mają nadzieję, że zmiany nie wejdą w życie przed listopadowymi wyborami.

Przypomnijmy - projekt przewiduje premię dla partii, które przed wyborami zawrą umowę i stworzą blok wyborczy. To rozwiązanie korzystne dla koalicji rządowej, dla której sojusz wyborczy jest naturalny. Opozycja jest podzielona: PO godzi się na stworzenie kontrbloku z PSL, ludowcy rozważają poszerzenie go o SLD, ale Platforma - dla której byłoby to niewygodne politycznie - nie chce o tym słyszeć.

Posiedzenie komisji zaczęło się w południe. Na liście obecności brakowało Leonarda Krasulskiego (PiS). PiS próbował odwlec głosowanie nad wnioskiem Witolda Gintowta-Dziewałtowskiego (SLD) o publiczne wysłuchanie. Równolegle trwały poszukiwania Krasulskiego, ale jego komórka milczała.

Kluczowy stał się głos Ryszarda Galli z Mniejszości Niemieckiej. MN głosuje zwykle z rządem, ale tym razem projekt zmian w ordynacji uderzał też w komitety mniejszości narodowych i Galla wsparł opozycję.

Obrażeni posłowie koalicji wstrzymali się od głosu, a potem oskarżyli opozycję - a zwłaszcza szefa komisji Waldemara Pawlaka (PSL) - o obstrukcję parlamentarną.

Zastępca Pawlaka w komisji Dawid Jackiewicz (PiS): - Intencją polityków SLD i PO jest obstrukcja i zablokowanie możliwości przyjęcia zmian w ordynacji. Cała odpowiedzialność spoczywa na szefie komisji Waldemarze Pawlaku, który świadomie doprowadził do tego, że wyborcy w ostatniej chwili dowiedzą się, jaki jest kształt ordynacji wyborczej.

PiS nie rezygnuje bowiem z projektu. Tyle że na razie nie ma większości w komisji. - Sejm niewiele może zrobić, o tempie prac nad projektem decyduje komisja - mówi Gintowt-Dziewałtowski.

Sejm może jednak zmienić skład komisji i zapewnić koalicji większość. Koalicja podjęła taką próbę na jednym z poprzednich posiedzeń, ale głosowanie przegrała. - PiS może się chwytać różnych sztuczek, także pozaregulaminowych, ale nie będę im podpowiadał - mówi "Gazecie" Pawlak.

Czy publiczne wysłuchanie uniemożliwi wprowadzenie zmian przed wyborami? Sekretarz Państwowej Komisji Wyborczej Kazimierz Czaplicki powiedział PAP, że ustawodawca nie określił terminu, do kiedy można zmieniać przepisy. - Dobrym zwyczajem i zasadą dobrej legislacji powinno być, by wszelkich zmian w prawie wyborczym dokonywać odpowiednio wcześnie i nie powinny one być dokonywane po zarządzeniu wyborów - powiedział Czaplicki.

Gra idzie też o datę wyborów. Premier musi je zarządzić najpóźniej 27 września, ale wtedy mogłyby się odbyć najwcześniej na przełomie listopada i grudnia. Politycy koalicji skłaniają się jednak do wyborów 12 listopada, a w takiej sytuacji musiałyby zostać ogłoszone do 13 września.

Termin 12 listopada nie podoba się opozycji, bo 11 listopada jest święto narodowe i rządzący wystąpią w mediach podczas obchodów rocznicy odzyskania niepodległości.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.