LPR i premier: Zabrać Niemcom posłów

Premier Kaczyński: Przywilej był aktem wielkoduszności. Teraz Polska nie będzie uznawała asymetrycznych układów. Mniejszość Niemiecka: Możemy zrezygnować z przywileju

W obecnej ordynacji mniejszości narodowe są zwolnione z 5-procentowego progu w skali kraju. Jeśli przekroczą go w jednym okręgu, mają swoich posłów. Dzięki temu Mniejszość Niemiecka od 1991 r. z Opolszczyzny ma swoich posłów. Obecnie dwóch.

W lipcu LPR złożyła w Sejmie projekt zmiany ordynacji, który ten przywilej mniejszościom odbiera. W zeszłej kadencji tego samego domagał się PiS. Wczoraj napisała o tym "Rzeczpospolita" i zaczęła się burza.

Szef klubu LPR Janusz Dobrosz mówił na konferencji prasowej, że w wyborach do Bundestagu mniejszość polska w Niemczech nie ma takiego przywileju: - Trzeba doprowadzić do sytuacji, w której będzie równowaga.

- Jeśli polskie władze, strasząc odebraniem nam przywileju, chcą wpływać na Niemcy, to my z niego rezygnujemy. Nie chcemy być kartą przetargową między rządami Polski i Niemiec - oświadczył poseł Henryk Kroll, lider MN. Skontaktował się z ambasadą Niemiec. - Zastrzegłem, że to nasza polska wewnętrzna sprawa, że mniejszość niemiecka nie chce komentarzy ani pomocy rządu Niemiec - powiedział.

Zaznaczył, że nie można stawiać znaku równości między mniejszością niemiecką w Polsce a Polakami mieszkającymi w Niemczech. - My tu jesteśmy od wieków, mamy obywatelstwo polskie. A większość Polaków pojechała do Niemiec za chlebem, w znacznej części nie mają obywatelstwa niemieckiego, część nie ma nawet pozwolenia na pracę - tłumaczy Kroll.

Paweł Kowal (PiS), wiceminister spraw zagranicznych, mówił wczoraj rano w Polskim Radiu, że trzeba naprawić pozycję polskiej mniejszości w Niemczech, ale "trzeba to robić w spokoju, a nie zgłaszać pochopne propozycje".

Premier Jarosław Kaczyński po południu zaostrzył stanowisko. - Przywilej dla mniejszości narodowych to pewien ukłon w ich stronę, akt wielkoduszności naszego państwa, który wynikał z nastroju pierwszych lat 90. i był dziełem Jacka Kuronia, ówczesnego przewodniczącego komisji mniejszości narodowych - mówił premier. Podkreślał, że w Niemczech "jest w istocie prowadzona polityka asymilacyjna". - Teraz jednak Polska nie będzie uznawała układów asymetrycznych. Jeśli ktoś chce mieć jakieś prawa w Polsce, musi dać dokładnie takie prawa Polakom - ostrzegł.

Eugeniusz Czykwin z SLD, przewodniczący sejmowej komisji mniejszości narodowych i etnicznych, odparł, że wprowadzając zasadę wzajemności, Polska straci moralne prawo, by domagać się lepszego traktowania swoich rodaków za granicą. - Los mniejszości mieszkających w Polsce nie może być straszakiem rządu w walce o prawa Polonusów u swoich sąsiadów. Karanie mniejszości za los Polaków za granicą jest niepoważne. Pogorszy to tylko obraz Polski za granicą - powiedział.

Dotychczas posłowie MN udzielali poparcia rządowi Jarosława Kaczyńskiego, a wcześniej Kazimierza Marcinkiewicza. Nie zgodzili się jednak na zmianę ordynacji. Czy to nie kara za to i za to, że do wyborów samorządowych MN idzie w bloku z PO i PSL? Kroll: - Nie wiem, ale gdyby tak było, to byłby to skandal. Przekonywałem polityków niemieckich, że obecna koalicja może ułożyć poprawne stosunki z Niemcami. Niestety, jest najgorzej od początku lat 90.

Prof. Piotr Winczorek, konstytucjonalista, pomysł LPR komentuje: - Konstytucja zapewnia wszystkim mniejszościom te same warunki. A w Polsce mamy nie tylko mniejszość niemiecką, ale także białoruską, ukraińską, litewską. Atakowanie "przywilejów" jednej grupy byłoby więc atakowaniem wszystkich. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by Polacy w Niemczech lepiej się zorganizowali i korzystali z podobnych praw jak mniejszość niemiecka w Polsce.

Copyright © Agora SA