W korespondencji z Warszawy publicysta brytyjskiego tygodnika "The Ecomomist" negatywnie ocenia politykę personalną, wewnętrzną, zagraniczną i ekonomiczną braci Kaczyńskich. Przyznaje on, że dotąd polityka ta nie zaszkodziła ani popularności PiS-u. - Bliźniacy są katastrofą w polityce zagranicznej, ale gospodarka działa bez zarzutu - pisze korespondent.
Wymiar sprawiedliwości dobiera się do skóry oszustom, wkrótce otwarte zostaną teczki bezpieki, a rząd rozprawił się z WSI, których groźne macki sięgały w sfery biznesu, mediów i władzy.
Ale tu kończy się rachunek pozytywów. "Economist" pisze, że od dwóch tygodni rząd wykazuje oznaki samodestrukcji.
Najpierw odszedł Radek Sikorski, po tym jak odkrył, że śledzą go ludzie Macierewicza, który w miejsce zlikwidowanego WSI utworzył prywatną agencję wywiadowczą braci Kaczyńskich.
Utrata Sikorskiego, który jako jedyny potrafił mówić do rzeczy po angielsku uwypukli jeszcze słabości pozostałych - pisze "Economist". Kolejną ofiarą tych skłonności padł Ludwik Dorn po konfrontacji ze Zbigniewem Ziobrą, odeszli także dwaj eksperci od polityki zagranicznej. Kaczyńscy zaczynają tracić kontrolę - pisze "Economist".
Według polskich informatorów gazety jest to oznaka słabości rządu, w którym mają szansę pozostać tylko osoby lojalne i pasywne. Komentator pisze, że obecna władza wydaje się przyhamowywać reformy, stanęła prywatyzacja, a administracja jest ślamazarna.
Tygodnik źle ocenia również polską politykę zagraniczną, zwłaszcza wobec Niemiec, a dyplomację określa jako niekompetentną. Zwraca też uwagę, że wysokie podatki w sferze zatrudnienia spowodowały wyjazd za granicę ponad miliona Polaków i powszechne braki na rynku pracy.
Zdaniem "Economista" wszystko to nie musi oznaczać szybkiej zmiany polskiej władzy, bo Jarosław Kaczyński nie raz dowiódł talentu politycznego. Komentator podkreśla jednak, że obecny rząd - podzielony i przeważnie niekompetentny - utrzymuje się głównie dzięki sile gospodarki i słabości opozycji, a te nie będą trwać wiecznie.