List, wysłany na firmowym papierze biura Rzecznika Praw Dziecka, pokazali w telewizji TVN dziennikarze programu "Teraz my".
Ewa Sowińska pisze w nim: "laicko-masońskie środki masowego przekazu nie byłyby w stanie sterować taką znakomitą osobistością, dlatego przypuściły bezprecedensowy atak godzący w dobre imię Arcybiskupa Stanisława Wielgusa.
Wierny Bogu lud Polski nie widzi godniejszej osoby na stanowisku Metropolity Warszawskiego poza Arcybiskupem Stanisławem Wielgusem, a jeśli w Jego życiu zaistniała chwila słabości - wybacza bezwzględnie.
Niestety w Polsce przeciw woli większości duchowieństwa i przeciw woli ludu Bożego, wygrała antyklerykalna telewizja, która przepełniona jest agentami dawnego sytemu opływającymi we wszystkie dostatki, autentycznie szkodzi społeczeństwu polskiemu i Kościołowi polskiemu.
Opór społeczny w Polsce nigdy nie jest i nie będzie wymierzony przeciwko umiłowanemu Jego Świątobliwości Ojcu Świętemu. Jest sprzeciwem wobec niespotykanie agresywnych prób sterowania przez bezbożną telewizję Kościołem polskim i ludem Bożym.
Dzisiaj 7 stycznia 2007 roku w Archidiecezji Warszawskiej w intencji Księdza Arcybiskupa Stanisława Wielgusa oddałam w modlitwie Bogu swoje życie do pełnej dyspozycji i z pełnym zaufaniem.
(...) proszę pokornie o decyzję pozytywną dla Arcybiskupa Stanisława, ale także dla katolickiej Polski, która stała się celem ataków liberalno-masońskich.
Ojcze Święty ratuj nas!"
- To emocjonalne i osobiste wystąpienie Rzecznika Praw Dziecka w obronie biskupa Wielgusa, który jest związany z młodzieżą. Rzecznik zna go jako wieloletniego duszpasterza i wychowawcę młodzieży - tłumaczyła w TVN Wiesława Lipińska z biura Rzecznika.
Obecna w studio posłanka SLD Izabela Jaruga-Nowacka uważa, że to objaw tego, że Polska coraz bardziej staje się państwem wyznaniowym. - Symbioza tronu z ołtarzem jest coraz silniejsza - mówiła.
Drugi z gości, poseł LPR Wojciech Wierzejski powiedział, że nie podpisałby się pod takim listem, zwłaszcza wysłanym na firmowym papierze. Uważa jednak, że abp oskarżony o współpracę z SB nie miał okazji się oczyścić. - O tyle też rozumiem panią Sowińską, że była prowadzona swoista nagonka na arcybiskupa. Emocja sięgały wówczas zenitu, w sprawę zaangażowały się najwyższe autorytety państwa - mówił Wierzejski.