Antypiracka panika w Ostrowcu

Niespodziewany wzrost sprzedaży legalnych programów komputerowych w Ostrowcu. Wszystko przez informację o policyjnych nalotach. Problem w tym, że policja do takich kontrolach nic nie wie.

- U mnie w sklepie od poniedziałku o niczym innym się nie mówi. Klienci pytają, u kogo już była kontrola, wymieniają się informacjami, ile kary można zapłacić. Dzwonią z pytaniami, co mają robić - mówi pan Przemysław, właściciel jednego z większych sklepów komputerowych w Ostrowcu.

Z informacji, które do niego dotarły, wynika, że do mieszkań wchodzi mężczyzna podający się za policjanta, w towarzystwie kogoś z organizacji zwalczającej piractwo, przeglądają zawartość komputera i jak znajdą nielegalne oprogramowanie albo muzykę, pobierają mandat. - Uczniowie wspominali mi już nawet o oficjalnym cenniku - mówi Robert Krawczyk, nauczyciel elektrotechniki w Zespole Szkół nr 3. - Za jedną nielegalną "empetrójkę" trzeba zapłacić 2 zł, system operacyjny [Windows - red.] 3500 zł, Offica 5,5 tys. zł. Wszyscy czyszczą swoje komputery, Pytają, gdzie zdobyć tanie legalne oprogramowanie - twierdzi.

Robert Pycela z salonu komputerowego Grokas: - Słyszałem o nagłych kontrolach w Ostrowcu, ale trudno mi powiedzieć, czy to plotka, czy prawda. Ja w każdym razie nikogo nie znam, u kogo by taka kontrola była.

O policyjnych nalotach nic nie wiedzą rzecznicy policji w Ostrowcu i województwie świętokrzyskim. - Nie mogę potwierdzić ani zaprzeczyć, czy to plotka, czy może oszuści podszywający się pod policjantów. Nie mieliśmy dotąd żadnego oficjalnego zgłoszenia. Nie mogę jednak wykluczyć, że na naszym terenie działa jakaś grupa funkcjonariuszy zwalczających piractwo, o której nie wiemy - mówi Sławomir Szymański, rzecznik komendanta powiatowego policji w Ostrowcu i odsyła do rzeczniczki wojewódzkiej. Ona jest bardziej sceptyczna. - Po pierwsze, używanie nielegalnego oprogramowania to przestępstwo i nie ma mowy o jakimś mandacie. Trzeba wszcząć normalne postępowanie. Po drugie, funkcjonariusze, żeby sprawdzać zawartość komputera, muszą mieć nakaz, wylegitymować się. Wątpię, żeby policja ostrowiecka o takich działaniach nie wiedziała - mówi Elżbieta Różańska-Komorowicz, rzecznik komendanta wojewódzkiego policji.

Czy możliwe, że na fali informacji o walce z komputerowym piractwem ktoś oszukuje ludzi i wyciąga pieniądze na rzekome mandaty? Szymański zaprzecza, że ostrowiecka policja poszukuje rzekomych oszustów, ale we wtorek do miejscowych mediów przesłali informację dla mieszkańców, jak postępować, gdy mają wątpliwości czy osoba, która puka do ich drzwi, nie jest oszustem. - Każdy ma prawo poprosić o okazanie legitymacji, nakazu przeszukania, w końcu zadzwonić na policję - mówi Szymański.

Jedno jest pewne - oszuści to czy nie - napędzili klientów do sklepów komputerowych. - Od poniedziałku dziennie sprzedaję więcej Windowsów niż do tej pory przez miesiąc. W poniedziałek poszło sześć, bo więcej nie miałem. Teraz idzie po 10 dziennie - mówi pan Przemysław.

- Sprzedaję 5-6 razy więcej legalnego oprogramowania niż do tej pory. Samych Windowsów 3-4 dziennie - przyznaje Pycela ze sklepu Grokas.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.