Dobry fachowiec, ale nie z PO

Zarząd powiatu lubińskiego odwołał dyrektora szpitala, aby dać jego stanowisko mężowi radnej z Platformy Obywatelskiej.

Szpital miejski w powiecie lubińskim ma 429 łóżek i zatrudnia 750 osób. Tadeusz Tofel zaczął nim kierować w czerwcu 2005 roku. W ciągu półtora roku zmniejszył zadłużenie o cztery miliony złotych. Pod jego rządami szpital przestał też przynosić straty - w ubiegłym roku miał prawie dwa miliony nadwyżki.

- Chyba tylko jeszcze jeden szpital powiatowy na Dolnym Śląsku nie przynosi strat - mówi Paweł Wróblewski, były marszałek. Potwierdza to Jarosław Maroszek, dyrektor wydziału zdrowia w urzędzie marszałkowskim.

Tofel opowiada, że 12 lutego starosta Małgorzata Drygas-Majka z Platformy Obywatelskiej zaprosiła go na spotkanie. Usłyszał: - Jest wola polityczna, pan musi ustąpić.

U starosty był jej zastępca Piotr Czekajło z PiS-u, radny PO Marek Wojnarowski, radny PiS-u Mirosław Gojdź i Edward Schmidt, obecny dyrektor szpitala. - Spotkanie wyglądało jak egipski targ - opowiada Tofel. - Przez dwie godziny wszyscy przekonywali mnie, żebym złożył rezygnację i zastanawiali się, jakie miejsce w szpitalu mi znaleźć, bo dyrektorem miał zostać pan Schmidt. W końcu wymyślili, że zostanę zastępcą dyrektora ds. ekonomiczno-finansowych.

Takie stanowisko Tofel zlikwidował, gdy został szefem szpitala. - W końcu zgodziłem się je objąć. Byłem sam, ich ośmiu, przegadali mnie - tłumaczy się.

Cztery dni później nad ranem obradowała rada powiatu. Tofel mówił o sytuacji szpitala. - Nikt z rządzącej koalicji nie miał do niego żadnych pretensji. Pani starosta z PO wręcz chwaliła go za taki wynik szpitala. Mówiła, że przed nami rysuje się świetlana przyszłość - relacjonuje Tymoteusz Myrda, radny z opozycyjnego komitetu Lubin 2006.

Na popołudnie zaplanowane było spotkanie rady społecznej szpitala. Tofel miał na nim złożyć wniosek z propozycją utworzenia nowego stanowiska i rezygnację z funkcji dyrektora. W ostatniej chwili zmienił zdanie i wniosku nie złożył.

- Usłyszałem wtedy od radnego PiS Mirosława Gojdzia, że już jest po mnie, i tak mnie odwołają - opowiada. - Dwa tygodnie później przestałem być dyrektorem.

2 marca zastąpił go Edward Schmidt, prywatnie mąż Barbary Schmidt, radnej PO i wiceprzewodniczącej powiatu. Schmidt był kiedyś wicedyrektorem szpitala. Ostatnio pracował w ZUS-ie.

Gojdź zaprzecza, że Toflowi groził odwołaniem. - Jestem zwykłym radnym, nie ja o tym decyduję, więc nie mogłem mu nic takiego powiedzieć.

Mówi, że nie pamięta zebrania u starosty z 12 lutego: - Często spotykam się z zarządem powiatu. Z panem Toflem też nie raz się widziałem.

Oficjalnym powodem zwolnienia Tofla był "brak oczekiwanych efektów w przebiegu realizacji przyjętego programu restrukturyzacji ZOZ w Lubinie". Decyzji zarządu nie rozumie Małgorzata Siwoń, przewodnicząca związku zawodowego pielęgniarek i położnych w lubińskim szpitalu: - Jesteśmy zaskoczone tą zmianą. Wchodziliśmy z dyrekcją szpitala w spór zbiorowy, ale to był dobry dyrektor.

Nie udało nam się wczoraj skontaktować z Edwardem Schmidtem ani starostą Małgorzatą Drygas-Majką. Wicestarosta Piotr Czekajło z PiS tłumaczy: - Nie kwestionuję zdolności menedżerskich pana Tofla. Wypracował dobry wynik szpitala, jednak zbyt wolno posuwała się jego restrukturyzacja. Chcemy teraz, żeby zajął się już tylko tym, dlatego zaproponujemy mu stanowisko pełnomocnika ds. restrukturyzacji służby zdrowia przy zarządzie powiatu.

Komentarz Jerzego Sawki - Żony im kazały?

Wprawdzie państwem rządzi PiS, ale i Platforma gdzieniegdzie zdobyła władzę i wcale nie ustępuje zwycięskiej partii w gromadzeniu politycznych łupów. Jedynym usprawiedliwieniem dla Platformy może być, że to za sprawką kobiecą. Dwa przykłady z ostatnich dni. W sobotę napisaliśmy, że prezydent (z PO) Jeleniej Góry, przewodnicząc komisji konkursowej na intratne stanowisko, wybrał siostrę swojej żony. W Lubinie dobry szef szpitala musi się posunąć, bo mąż lokalnej działaczki PO zdecydowanie lepiej nadaje się na stanowisko.

Przypomniał mi się taki dowcip. W kolejce do nieba przed bramą z napisem "Prawdziwi mężczyźni" stoi facet z pantoflami pod pachą. Widzi go święty Piotr i mówi: - Ty masz stanąć przed bramą "Pantoflarze", czemu tu stanąłeś?

- Żona mi kazała.

Copyright © Agora SA