Jarosław Kaczyński ma poczucie, że premier Marcinkiewicz urwał mu się z partyjnej smyczy. Codziennie znajduje nowe tego dowody. Nie został na przykład uprzedzony, kto zostanie ministrem finansów, nie wiedział też o ostatnim spotkaniu Marcinkiewicza z Donaldem Tuskiem. To po tym spotkaniu Tusk powiedział: "Pan premier nie ukrywał, że jego sytuacja w obozie rządzącym komplikuje się". To spotkanie z atakującym PiS politykiem i to na Pomorzu, w obozie wroga, przelało czarę goryczy.
Druga sprawa to ten nieszczęsny artykuł w "Tages Zeitung". Widać wyraźnie że obu braci, a zwłaszcza Jarosława, potwornie on zdenerował. Mam taka hipotezę, że lider PiS chce teraz pokazać Niemcom i " Tageszeitung", że pogardzane prze nich kartofle (tak nieelegancko niemieckie pismo nazwało obu braci) rządzą Polską.
Wzięcie przez Jarosława teki premiera to z pewnością próba odegrania się na rzeczywistości. Dla mnie to wszystko psychologia, a nie polityka.
Ewa Milewicz prowadzi bloga o polityce i nie tylko.