Anestezjolodzy grożą strajkiem

Projekt rozporządzenia ministra zdrowia obniża standardy wyposażenia oddziałów intensywnej terapii. Anestezjolodzy się burzą

- Mieliśmy nadzieję, że jak wejdziemy do Unii, to w szpitalach się poprawi, ale projekt rozporządzenia to krok w tył - mówi prof. Zbigniew Rybicki, mazowiecki konsultant ds. anestezjologii i intensywnej terapii.

Obecnie standard oddziałów intensywnej terapii reguluje rozporządzenie z 27 lutego 1998 r. Anestezjolodzy wywalczyli je serią strajków w 1997 r. Rozporządzenie wylicza, co się musi znaleźć na oddziale i sali operacyjnej. To m.in.: aparat do pomiaru ciśnienia tętniczego krwi metodą inwazyjną - 1 na 2 stanowiska intensywnej terapii, elektryczne urządzenie do ssania - 1 na 3 stanowiska intensywnej terapii, ale nie mniej niż 2 w oddziale, stymulator zewnętrzny - 1 na 4 stanowiska intensywnej terapii, urządzenie do pomiaru rzutu serca - 1 na 4 stanowiska intensywnej terapii itd. To wszystko aparatura używana do znieczulania pacjentów i ratowania życia.

- Dzięki tym przepisom do szpitali trafiło sporo sprzętu, bo dyrektorzy starali się sprostać wymaganiom z rozporządzenia - mówi Rybicki.

Teraz może się to zmienić. Projekt nowego rozporządzenia z kilkudziesięciu punktów-wymogów zostawia raptem sześć. Ponadto zmienia terminologię - oddziały intensywnej terapii stają się oddziałami intensywnej opieki medycznej.

- To zasadnicza różnica, na oddziałach intensywnej terapii leczy się stany zagrożenia życia ze wszystkich możliwych przyczyn, a na oddziałach intensywnej opieki medycznej pracują specjaliści z poszczególnych dziedzin.

Copyright © Agora SA