Na tropie "Wkurzonego"

Wirtualna cenzura w Bydgoszczy. Pracownik bydgoskiego ratusza krytykował prezydenta w internecie. Namierzył go ratuszowy informatyk - i urzędnik stracił posadę.

- Ale nie za samą krytykę, tylko za to, że surfował po sieci w godzinach pracy - zastrzega Jan Stranz, sekretarz Urzędu Miasta.

Internauci nie mają wątpliwości, że jest inaczej. "Wystarczy wejść do sieci koło południa, by zobaczyć, ilu urzędników siedzi na forum i na czatach" - pisze ktoś przedstawiający się jako "Python 11". - "A wylali akurat tego, który czepił się Pana Prezydenta".

Cenzor na etacie informatyka

Czesław Wiszniewski, kiedyś szef bydgoskiej młodzieżówki AWS, a teraz działacz PiS, pracował w bydgoskim magistracie od marca. W czasie pracy godzinami surfował po internecie. Najczęściej pod swym ulubionym adresem www.gazeta.pl/forum dyskutował o lokalnej polityce. Używając zamiennie nicków (sieciowych pseudonimów) "Wkurzony", "Kaktus", "Pipek", "Informacja Publiczna" lżył liderów swojej partii - szefa kujawsko-pomorskiego PiS nazwał "miernotą" i "bałwanem".

Drugim ulubionym przez Wiszniewskiego obiektem krytyki był jego pracodawca - prezydent Konstanty Dombrowicz (PO). Młody pracownik zarzucał swemu szefowi nepotyzm i obrzucał go obelgami.

Antyprezydenckie komentarze przez całą wiosnę kontrował internauta posługujący się nickiem "Ivica". Zamieścił na forum "Gazety" kilka tysięcy komentarzy. Znakomita część była obroną władz Bydgoszczy przed różnymi zarzutami internautów - w tym Wiszniewskiego.

Jak ustaliliśmy, "Ivica" ma powody, by bronić ratusza - jest zatrudniony na etacie jako informatyk.

Sekretarz zlecił, "Ivica" złapał ptaszka

Według naszych informacji to właśnie "ivica" zauważył, że krytyczne wobec prezydenta wpisy w sieci opatrzone są numerem indentyfikacyjnym jednego z ratuszowych komputerów.

- Informatyk przyszedł do mnie. Okłamał, że mam wirusa w komputerze i wziął twardy dysk. A następnego dnia zostałem wyrzucony - piekli się Wiszniewski.

Jan Stranz, sekretarz Urzędu, potwierdza: - Doniesiono mi, że na publicznym forum pojawiają się kontrowersyjne opinie wysyłane z komputera należącego do ratusza. Zleciłem ustalenie, kto i kiedy te opinie publikuje, bo nie mogłem pozwolić, by urzędnicy w czasie pracy czymś takim się zajmowali. Ponieważ nie da się tego w stu procentach udowodnić komuś nie złapanemu za rękę, najlepszym dowodem jest sprawdzenie zapisów na dysku. To też zrobiliśmy.

"Ivica" napiętnowany w sieci

Władze Bydgoszczy poinformowały o namierzeniu Wiszniewskiego krytykowanych przezeń w sieci liderów kujawsko-pomorskiego PiS. Ci już zapowiedzieli usunięcie z partii nielojalnego członka. Afera stała się znana internautom. Przez sobotę, niedzielę i poniedziałek publikujący na forum "Gazety" oraz "Onet.pl" setkami wyrażali oburzenie postępowaniem "Ivicy". "Żadna praca nie hańbi, ale są różne zawody, np: złodziej, prostytutka czy szpieg biurowy-denuncjator - i my nie musimy ich lubić" - napisał internauta.

"Skoro urzędnik został zwolniony, bo dyskutował na forum, to również jego adwersarz, czyli informatyk powinien zostać zwolniony, bo przecież musiał poświęcać tyle samo czasu co urzędnik na czytanie wypowiedzi urzędnika i odpowiadanie na jego zarzuty. Chyba że chodzi o moralność Kalego" - dopisał dyskutant o pseudonimie "Hans".

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.