Piotr Gadzinowski (poseł SLD, członek Ordynackiej): Tylko, że z tego nic nie wynika.
- Ludzie z Ordynackiej są związani z różnymi partiami. I kiedy będą układane listy wyborcze zaczną wybierać między kandydowaniem z SLD, PO i Ordynackiej. I myśli Pan, że wybiorą Ordynacką?
- Kongres był spotkaniem tych którzy mają robotę z tymi, którzy właśnie żegnają się z Lanciami. Uchwała zaspaka ambicje tych drugich. Tych, których ciągnie do polityki.
- Bo to była transakcja wiązana. Uchwałę zaproponował Krzysztof Szamałek, a zdecydowana większość chciała aby to on kierował stowarzyszeniem.
- Mieliśmy tu klasyczne odwrócenie ról. Szamałek jest facetem, który nie wadzi nikomu, jak trzeba odejść to odchodzi, jak trzeba wrócić - wraca.
Kaczmarek - przeciwnie, budzi emocje. Deklarował apolityczność, ale mógł Ordynacką w politykę wplątać. Choćby poprzez skojarzenie z aferą "Orlenu".
- Po pierwsze Kaczmarek, przy okazji Orlenu ujawnił biznesową kuchnię, co się nie podoba. Po drugie za chwilę powstanie jakaś komisja ds. Orlenu. I po jednej stronie zasiądzie Kaczmarek z Ordynackiej, a po drugiej Wróbel z Ordynackiej. Po co Stowarzyszeniu taka reklama?
- Obraził w ten sposób delegatów. Co się zaś tyczy Czarzastego... Chodził w żółtym swetrze lidera i coś w tym jest.
- Miłości. Próbuje być Papieżem Ordynackiej. Głaszcze wszystkich po głowach, chce być kochany.