Parafianie to nie głupie owieczki

Jakie powinno być miejsce świeckich w parafii?

Ks. Wiesław Dawidowski, proboszcz parafii na krakowskim Kazimierzu: Parafie są jak społeczeństwo obywatelskie. A więc ci, którzy są częścią parafii, powinni mieć wpływ na to, co się w niej dzieje. Świeccy doradzają: w sprawie inwestycji parafialnych, czy coś kupić, czy nie; jaki powinien być wystrój świątyni; współorganizują Caritas parafialne.

Od kogo zależy powodzenie takiej współpracy?

- Trzeba stworzyć atmosferę wzajemnego zaufania. To w znacznej mierze rola proboszcza. Parafianie to nie głupie owieczki, które trzeba poprowadzić, trzeba z nimi współdziałać. Jeśli ludzie zauważą, że ksiądz szuka z nimi kontaktu, to i oni jemu zaufają.

Jak to wygląda w parafii u Księdza?

- Jestem proboszczem od prawie czterech lat. Zaczęło się od zupełnych drobiazgów. Po mszy nigdy nie szedłem do zakrystii, stałem przy wejściu do kościoła. Parafianie podchodzili, witali się, ktoś mówił, że kazanie dobre, ktoś, że marne, ktoś podpowiedział, co trzeba zmienić w świątyni, ktoś zgłosił się, żeby pomagać bezrobotnym. Z czasem z tych rozmów narodziła się rada parafialna, która współdecyduje o tym, co się dzieje w parafii. Działają w niej przedstawiciele różnych grup: reprezentanci szkół, ministranci, młodzież, ruch odnowy w Duchu Świętym. W sumie w tych organizacjach działa kilkuset z trzech tysięcy mieszkańców parafii.

Sprawia to Księdzu satysfakcję?

- O tak. Nie wyobrażam sobie życia bez świeckich. Pomogli mi wielokrotnie w najróżniejszych sytuacjach. W końcu wszyscy - duchowni i świeccy - jesteśmy jednym Kościołem.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.