Procesy o wolność demonstrowania w Poznaniu

Pięciu członków Komitetu Wolny Kaukaz trafiło pod sąd za udział w pokojowej demonstracji

Sprawa dotyczy demonstracji na lotnisku Ławica przed meczem Lecha Poznań z Terekiem Grozny w ub.r. Na mecz miał przylecieć Siergiej Abramow, p.o. prezydenta Czeczenii. Na terminal zjechało ok. 30 działaczy, m.in. Komitetu Wolny Kaukaz. Rozwinęli transparenty i wykrzykiwali: "Wolna Czeczenia" i "Putin - rzeźnik".

- Pasażerowie się nie skarżyli, bo im to nie przeszkadzało. To komendant kazał nam interweniować i spisywać nazwiska - przyznał w czwartek w sądzie jeden z policjantów. Demonstrantów spisano, a potem do sądu trafiły wnioski o ich ukaranie za "zakłócanie porządku".

Dwie działaczki Amnesty International już zostały ukarane za udział w tej demonstracji. Kobiety stały w milczeniu z wypisanymi na kartkach nazwiskami zaginionych w Czeczenii.

- Podszedł do nas policjant i spisał dane. Dostałyśmy wezwania na przesłuchania, a potem wyroki nakazowe, po 100 zł każda. To jaskrawy przykład łamania praw wolności słowa. Nie zapłaciłyśmy i się odwołujemy - opowiada Hanna Bauta.

- Wyrok za stanie z kartką to jakiś absurd - komentuje prof. Zbigniew Hołda, Helsińska Fundacja Praw Człowieka. - Zachowanie dziewczyn nie miało znamion wykroczenia. Nie można było za to wymierzyć kary. Bywa, że policjanci działają z nadmierną gorliwością, ale sądy powinny być gwarantem praworządności.

Przed wczorajszą rozprawą wejście do sądu pikietowali działacze Poznańskiej Koalicji Antywojennej z transparentem "Dość represji za poglądy". Ich działacza Macieja Chojaka czeka proces za "przewodniczenie nielegalnemu zgromadzeniu" na pl. Wolności w rocznicę wybuchu wojny w Iraku.

Członkowie PKA twierdzą, że prezydent Poznania łamie prawo, nie godząc się na ich wiece. - Dostaliśmy 11 decyzji odmownych. To brutalne łamanie prawa do zgromadzeń - grzmiał Maciej Roszak, rozdając ulotki z orzeczeniem NSA z września ub.r. piętnującym działanie prezydenta.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.