Lustracja po rzeszowsku

Rzeszowscy działacze ?Solidarności" przekazali w czwartek dziennikarzom kilkaset nazwisk tajnych agentów, esbeków i etatowych pracowników PZPR na płycie CD. Dziś opublikują listę w internecie

Czwartkowe przedpołudnie, siedziba zarządu regionu "Solidarność" w Rzeszowie. Andrzej Filipczyk, Stanisław Alot i Janusz Szkutnik reprezentują grupę Ujawnić Prawdę. Zawiązała się na początku roku, liczy 60 osób, blisko połowa z nich to działacze "S". Zostali uznani za pokrzywdzonych, czyli takich, których rozpracowywała i szykanowała SB. Dostali już swoje teczki z IPN. Instytut ujawnił im też nazwiska i pseudonimy tajnych współpracowników i esbeków. Postanowili te informacje ujawnić.

Filipczyk jest wiceszefem zarządu regionu, Alot - członkiem "S", za rządów AWS był prezesem ZUS. Szkutnik - jednym z sygnatariuszy Porozumień Ustrzycko-Rzeszowskich z 1981 r., potem członkiem "Solidarności Walczącej", dziś już do "S" nie należy.

Nie mają prawa do anonimowości

Zaczyna Filipczyk: - Osoby, które działały na szkodę państwa polskiego nie mają prawa do anonimowości, do bezkarności.

Krytykuje Okrągły Stół i Magdalenkę: - W 1989 roku elity okrągłostołowe porozumiały się ponad społeczeństwem: żadnych rozliczeń z PRL, funkcjonariusze komunistycznego państwa są traktowani jako niezbędni fachowcy, komuniści dzielą się władzą polityczną z nową ekipą zaproszoną do rozmów przy Okrągłym Stole.

Tłumaczy, że akcja ujawnienia nazwisk to sprzeciw przeciwko temu, że dawni funkcjonariusze i agenci uchodzą dziś za szanowanych obywateli.

Zapewnia, że grupą Ujawnić Prawdę nie kieruje zemsta czy chęć odwetu, a nienawiść jest im obca. Ale zaraz dodaje, że "czas na sprawiedliwość i karę dla przestępców i zdrajców narodu".

Kto znalazł się na rzeszowskiej liście? 152 nazwiska tajnych współpracowników SB. Dalej około dwustu nazwisk funkcjonariuszy SB, którzy prześladowali opozycję. Reszta to pracownicy KW PZPR w Rzeszowie. W poniedziałek grupa "Ujawnić Prawdę" chce jeszcze ogłosić nazwiska prokuratorów i sędziów, którzy orzekali w politycznych procesach.

Nigdy nie donosiłem. Co teraz zrobię?

Na liście rzeszowskich TW jest m.in. Antoni Bewszko (wg listy pseudonim "Michał"), doktor prawa, były pracownik filii UMCS i Uniwersytetu Rzeszowskiego. Gdy zadzwoniliśmy wczoraj do niego po konferencji, był w świetnym humorze: - To wspaniała wiadomość, wprost micha miodu! Cieszę się, że mnie wystawili, bo teraz ja ich zniszczę. Pozwę do sądu, zażądam odszkodowania, stworzę grupę obrony przed tamtą grupą - zapowiada. Zaprzecza, by współpracował z bezpieką.

Janusz Dźwierzyński (wg listy TW "Siwy"), dziennikarz lokalnej gazety, był zszokowany, gdy zobaczył swoje dane na liście: - Wszystko się zgadza oprócz jednego ja nigdy nie byłem agentem. Byłem nawet pałowany przez milicję. Nie wiem, co mam teraz zrobić. Chciałbym to jakoś wyprostować, ale nie wiem jak.

Były wiceprezydent Rzeszowa Jerzy Jędryka (wg listy TW "SZSP") szuka w pamięci wydarzeń, które mogły spowodować, że SB założyło mu teczkę: - Studiowałem w Moskwie, wyjeżdżałem także do Turcji i Stanów Zjednoczonych. To pewnie wtedy. Ale nigdy na nikogo nie donosiłem - zapewnia.

Tadeusz Cebulak (ps. "Luiza"), były szef zakładów WSK, nie chce rozmawiać: - Powiem tylko tyle: to wszystko zupełnie inaczej wyglądało.

Grupa Ujawnić Prawdę nie boi się ewentualnych procesów. - Jesteśmy przekonani, że prawo jest po naszej stronie - mówi Andrzej Filipczyk z zarządu regionu "S".

Copyright © Agora SA