Represjonowani górnicy - w tym Wartak, Stanisław Płatek i Adam Skwira - oraz córki zabitych w pacyfikacji zaapelowali o pojednanie narodowe przed tygodniem. "Krzywdzicieli prosimy o uznanie swoich win i zadośćuczynienie. Pokrzywdzonych prosimy o przebaczenie doznanych krzywd" - napisali. Choć nie wyrazili tego wprost, wiele osób za adresatów apelu uznało dawnych zomowców, w 1981 r. pacyfikujących kopalnię, a teraz sądzonych za strzelanie do górników.
Zomowcy jednak na apel nie odpowiedzieli - jeden z nich Maciej S. powtórzył "Gazecie" to, co mówi w sądzie: - Nie strzelałem. Nie mam za co przepraszać. Nie zrobię tego tylko po to, żeby komuś sprawić przyjemność.
A w czwartkowym programie Tomasza Lisa "Co z tą Polską" (Polsat) zaproszony do studia Jan Rokita nazwał siedzącego obok Wojciecha Jaruzelskiego "zdrajcą", "chuliganem" i "dyktatorem". W takiej atmosferze o pojednaniu nie było mowy.
Jednak przy wyjściu ze studia gen. Jaruzelski podał rękę autorom apelu - Wartakowi i Agnieszce, córce zamordowanego górnika Ryszarda Gzika. Wczoraj generał wysłał do nich list, w którym zaproponował ponowne spotkanie.
- Jestem bardzo zaskoczony, ale też uradowany - powiedział nam Wartak. Przyznał, że jest zawiedziony przebiegiem programu w TV oraz niektórymi sformułowaniami Jaruzelskiego, ale nie traci nadziei na pozytywny odbiór apelu.
- Nie możemy być niecierpliwi. Przecież nasze przesłanie to zaledwie siedmiodniowe dziecko. Zanim zacznie chodzić, musi najpierw raczkować i nabije sobie niejednego guza - mówi Wartak. Deklaruje, że sam chętnie porozmawia z Jaruzelskim, ale szczegóły spotkania musi przedyskutować z pozostałymi autorami apelu.
Poinformował też, że poparcie dla apelu wyrazili już m.in. prof. Zbigniew Religa i Barbara Labuda.
Szanowni Państwo,
27 kwietnia br. w TV Polsat o godz. 21.45 w ramach audycji "Co z tą Polską" odbyła się dyskusja wokół Apelu o "przebaczenie doznanych krzywd". Punktem wyjścia była tragedia w kopalni Wujek 16 grudnia 1981 roku.
Państwo reprezentowali autorów Apelu. Z wielką przykrością stwierdzam, że dyskusja zboczyła z głównego toru. Czuję się tego współwinny. Odebrałem zbyt emocjonalnie, nerwowo pewne wypowiedzi krzywdzące i obraźliwe. Żałuję, że doszło do sytuacji, w której problem Apelu nie został potraktowany dogłębnie. Jestem z całym szacunkiem dla jego autorów. Przykro mi, że Państwo mogli być nieusatysfakcjonowani moimi wyjaśnieniami i deklaracjami. Dlatego też jeszcze raz z całą mocą wyrażam ubolewanie wobec owej tragedii. Ponawiam słowa głębokiego współczucia rodzinom poległych górników. Stan wojenny widzę w wymiarze szerszym, przed czym Polskę uchronił - jestem o tym głęboko przekonany. Szanuję też inne rzeczowe opinie. Jednocześnie wiem, że nie pomniejsza to po prostu ludzkiego uczucia żalu i bólu z powodu dotkliwych, w tym tragicznych, skutków różnych wydarzeń tamtego czasu. Oświadczałem to publicznie wielokrotnie.
Wyrażam gotowość odbycia spotkania-rozmowy w dowolnym miejscu i czasie - aby jeszcze raz pochylić się nad bolesnym doświadczeniem przeszłości, z myślą o przyszłości, do czego wzywa Apel.
(List ten traktuję jako otwarty)