PZU Życie zapłaci posag ciułany w PRL

Kaliski student wygrał proces z PZU Życie. Ubezpieczyciel wypłaci ponad 10 tys. za polisę, którą 20 lat temu wykupili mu rodzice.

Teraz PZU Życie będzie mieć nie lada problem, bo decyzję wydał Sąd Najwyższy. A chodzi o tzw. polisy posagowe, które w latach 80. wykupiło swoim dzieciom kilkadziesiąt tysięcy małżeństw. - Adwokaci z całego kraju pytają mnie o szczegóły procesu. Chcą wystąpić z podobnymi pozwami swoich klientów - mówi "Gazecie" radca prawny Świętosław Fortuna, który wygrał z PZU w imieniu studenta 21-letniego Michała Chojnackiego.

Maria Chojnacka: - Gdy urodziłam Michała, w mieszkaniu pojawił się agent ubezpieczeniowy. Zaproponował polisę, za którą po 20 latach mieliśmy kupić samochód. Gdy doszło do wypłaty, PZU Życie zaproponowało nam dwa lata temu 300 zł.

Polisy posagowe to nic innego jak forma lokaty. Rodzice deklarowali wysokość składki, jaką płacić będą np. przez 20 lat i po tym czasie mieli otrzymać zebraną sumę z odsetkami. Ale na przełomie lat 80. i 90. zebrane składki zżarła hiperinflacja. A comiesięczne wpłaty po denominacji złotego w 1995 r. zmalały do kilku groszy i PZU przestało je nawet pobierać.

Gdy Michał Chojnacki dowiedział się, że oszczędności rodziców przepadły i miał otrzymać 300 zł, wynajął radcę prawnego. Zażądał od PZU ponad 15 tys. zł, czyli dziesięć średnich pensji. Bo na tyle opiewała umowa z PZU z lat 80. Sądy dwóch instancji w Kaliszu przyznały mu rację. Fortuna: - Sąd uznał 70 proc. roszczenia, czyli ponad 10 tys. zł.

Ale PZU jeszcze w 2004 r. nie dało za wygraną i odwołało się do Sądu Najwyższego. I tu nastąpił przełom. Choć PZU Życie SA twierdziło, że nie ponosi odpowiedzialności za poprzednika (PZU było wówczas przedsiębiorstwem państwowym), który nie zabezpieczył się przed ryzykiem hiperinflacji, to Sąd Najwyższy nie zgodził się z tym. I uznał wyroki poprzednich instancji. Maria Chojnacka: - Mam 400 zł renty, więc wygrane pieniądze przeznaczymy na dofinansowanie studiów syna.

Co teraz zrobi ubezpieczyciel? Mikołaj Skorupski, rzecznik PZU Życie: - Nie komentujemy wyroku sądu.

Gdyby z podobnymi pozwami wystąpili inni właściciele polis posagowych, to PZU Życie musiałoby przygotować na wypłaty kilkadziesiąt milionów złotych. Nic zatem dziwnego, że PZU już lamentuje. Skorupski: - Po przejęciu ubezpieczeń dawnego PZU przez PZU Życie SA, wielokrotnie zwracaliśmy się do ministra finansów o dodatkowe środki na dofinansowanie tych ubezpieczeń. Bezskutecznie. A dofinansowania takiego doczekały np. książeczki mieszkaniowe.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.