Wielkie sprzątanie Westerplatte

Śmietnisko i dziki szalet - tak jeszcze tydzień temu pisaliśmy o katastrofalnym stanie Westerplatte. To się zmienia. Już rozpoczęło się wielkie sprzątanie, a lada dzień teren placówki będzie miał jednego gospodarza.

Okazało się, że część niszczejących umocnień nie była wpisana na listę zabytków. Marian Kwapiński, wojewódzki konserwator zabytków, zapewnił, że rozpoczyna opracowanie nowego wpisu do rejestru. Stwierdził też, że precyzyjnie określi, kto powinien odpowiadać za porządek na Westerplatte i odrestaurowanie obiektów. Ta sprawa wydaje się już jednak przesądzona. Dziś władze Gdańska zamierzają oficjalnie poinformować o chęci przejęcia od skarbu państwa części terenu placówki. Strony powinny dojść do porozumienia, gdyż wojewoda przyznawał, że nie ma pieniędzy na zajęcie się Westerplatte. - Krótko. Chcemy być wyłącznym gospodarzem - mówi Piotr Piotrowski z UM w Gdańsku.

Również Morski Oddział Straży Granicznej chce przekazać miastu część historycznych gruntów. - Słuszne jest, aby to miasto zarządzało Westerplatte - mówi admirał Konrad Wiśniowski. Dowódca MOSG chciałby jedynie zatrzymać odrestaurowaną już zabytkową "Elektrownię", w której powstałaby sala pamięci.

Wczoraj pracownicy gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni likwidowali szalet w piwnicy koszar i sprzątali Wartownię numer 3. - Mamy nadzieję, że cały teren uprzątniemy najpóźniej do środy - stwierdził Mieczysław Kotłowski z ZDiZ. - Potem od razu zajmiemy się placówką "Fort" i "Wał".

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.