Rozmowa z Marią Keller-Hamelą z Fundacji ?Dzieci Niczyje"

Bogdan Wróblewski: Sąd odwrócił proporcje w sprawie tzw. pedofilów z Dworca Centralnego, mówił nie o grupie pedofilów, tylko o męskich prostytutkach, chłopcach sprzedajacych się im za pieniądze. Jaka jest prawda o Dworcu Centralnym?

Maria Keller-Hamela Fundacja "Dzieci Niczyje", psycholog: - Nie mam dokładnej wiedzy o sytuacji na Dworcu Centralnym. Ale niezależnie od tego, czy dziecko prosi czy nie chce, każde zachowanie seksualne z dzieckiem poniżej 15 lat jest przestępstwem. Wina leży po stronie sprawcy. Bo dziecko nie jest osobą dojrzałą, która potrafi rozpoznać zagrożenia i konsekwencje takich kontaktów.

Istnieje w Polsce pedofilska sieć, o której się tyle mówiło przy okazji tej sprawy?

- Są grupy pedofilskie, które wymieniają się zdjęciami, informacjami, kontaktami. Tak jest na świecie i w Polsce. Z tym że na Zachodzie skala wykorzystania seksualnego dzieci dzięki profilaktyce maleje.

A w Polsce?

- Z badań Fundacji z 2001 r. wynika, że spotkało się z tym problemem (ekshibicjonizm, namawianie do oglądania pornografii, dotykanie, współżycie) 9 proc. dziewczynek i 12 proc. chłopców do 15. roku życia. A jaki odsetek pedofilów łapiemy? Szacuję, że nie więcej niż 2-5 proc.

A jaka jest skala męskiej prostytucji?

- Nie ma danych. Wiadomo o chłopcach jeżdżących do Berlina czy na granicę na seks-saksy, znam przypadek trenera, który wykorzystywał swoją drużynę, i wiele innych podobnych, jest sprawa dyrygenta K. Wiadomo też, że pedofilia homoseksualna jest bardzo trudno wyleczalna i wśród sprawców takich przestępstw jest najwyższy poziom recydywy.

Czy Piotr, Sebastian i inni chłopcy z Centralnego krzywdzeni latami, gdy staną się dorośli, sami będą krzywdzić dzieci?

- Nie zgadzam się z tym poglądem. Jednak im dłużej trwało ich doświadczenie z dworca, tym gorzej dla ich osobowości.

Mają szansę wyrwać się ze środowiska?

- Jako psycholog muszę odpowiedzieć - tak. Ale w Polsce nie pracuje się z ich rodzinami. Sprawę załatwia się rozdawaniem prezerwatyw, żeby nie złapali AIDS, a to za mało, zastanawiam się - czy to wręcz etyczne.

Co robić z pedofilami? W Sejmie jest projekt, by surowiej karać, dożywotnio zakazać kontaktu z dziećmi, przymusowo leczyć?

- Kastrować, publikować nazwiska itd., z takimi tendencjami do linczu nie zgadzam się. Ale zakaz pracy z dziećmi, nawet zbliżania się do miejsc, w których się bawią - tak. Tylko cztery lata zakazu dla psychologa [taki zakaz orzekł sąd dla jednego ze skazanych - red.] nic nie znaczy. To jakbyśmy alkoholika posadzili za barem. W ogóle nie ma systemu pomocy dla rodzin sprawców. Skandalem jest też to, że sprawy w sądach - zamiast mieć zielone światło - leżą latami.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.