Do ustawy posłowie zgłosili ponad 150 poprawek, ale żadna nie zelektryzowała sali sejmowej tak jak ta o lustracji na uczelniach. Forsowany przez PiS zapis poza rektorami, dziekanami i ich zastępcami nakazuje składanie oświadczeń lustracyjnych także członkom Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego, Państwowej Komisji Akredytacyjnej i Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów Naukowych. Po raz pierwszy przepisy lustracyjne miałyby wykroczyć poza instytucje państwowe.
- Czy można oddać kształcenie młodzieży w ręce służb bezpieczeństwa rodem z PRL? - grzmiał z sejmowej mównicy Antoni Stanisław Stryjewski (Ruch Katolicko-Narodowy). Przekonywał, że na liście Wildsteina są nazwiska wykładowców, a niektórzy dawni współpracownicy służb wywiadowczych mogą teraz prowadzić prywatne szkoły wyższe. - Mamy kontrolę służb mundurowych i służb specjalnych nad szkołami wyższymi!
Lewa strona przyjęła te słowa z ironicznym śmiechem, prawa potakiwaniem.
Do odrzucenia poprawki namawiał wiceminister edukacji Tadeusz Szulc: - Środowisko akademickie jest na tyle dojrzałe, że problem lustracji rozwiąże samodzielnie. We własnym zakresie zweryfikuje listę Wildsteina i wszystkie inne listy. Przeszkadzanie mu w tym niepotrzebnie zburzy spokój. Polskie szkolnictwo odniosło sukces właśnie dlatego, że daliśmy mu tak szeroko rozumianą autonomię.
Ale w głosowaniu poprawkę poparło 170 posłów. Przeciw było 149. Za lustracją na uczelniach są: PO, PiS, PSL, LPR i Samoobrona. Przeciw zagłosowali jak jeden mąż posłowie SLD i Unii Pracy. Na nie była też Socjaldemokracja Polska (wyłamał się jedynie Andrzej Celiński). Chwilę potem posłowie przyjęli całą ustawę. Teraz trafi ona do Senatu.
- Faszyści podpalali dom, a potem strzelali do ludzi skaczących z okien. Wygląda na to, że na uczelniach próbuje się nam urządzić taką zabawę - ostro komentował tuż po głosowaniu Ryszard Hayn (SLD), szef sejmowej komisji edukacji. Uznał, że ta poprawka "tylnymi drzwiami wymusza nowelizację ustawy lustracyjnej". - O tym zapisie nie było mowy ani podczas pierwszego, ani podczas drugiego czytania ustawy w Sejmie. Podrzucono nam ją w ostatniej chwili. Nie wiem, czy to zgodne z prawem. Będzie potrzebna ekspertyza.
Jan Rokita: - Poparliśmy tę poprawkę, bo jest zbieżna ze złożonymi przez PO w lutym propozycjami zmian w ustawie lustracyjnej. Nie dopuszczono ich wtedy do głosowania. Skoro lustrowani są sędziowie, adwokaci, to dlaczego nie rektorzy? Ten zapis na dobre wyjdzie i uczelniom, i autorytetowi władz akademickich.
LPR chciałaby pójść znacznie dalej i lustrować wszystkich wykładowców akademickich. - Współpracownicy komunistycznych służb nie mają moralnego prawa by wykładać. To ludzie słabi, złamani. Mogą przenosić zło do środowiska młodzieży - przekonywał w sejmowych korytarzach Zygmunt Wrzodak. Ale takiej lustracji nie chce PiS. Dlaczego? - Lepsze jest wrogiem dobrego - ucina Ludwik Dorn.
Wiceminister Szulc zapowiedział, że będzie namawiał senatorów do odrzucenia lustracyjnego zapisu: - Przez ostatnie lata uczelnie robiły wszystko, by uciekać od polityki. A politycy wpychają nas w nią na siłę.
Na ustawę o szkolnictwie wyższym uczelnie czekały prawie 15 lat. Reguluje ona wszystkie sfery działalności szkół wyższych i rozstrzyga akademickie problemy, m.in. wieloetatowości i plagiatów naukowych.
Wykładowca będzie mógł pracować dodatkowo tylko na jednym etacie. Na zatrudnienie w kolejnych miejscach musi mieć zgodę rektora. W przypadku podejrzenia o plagiat rektor będzie wszczynał postępowanie wyjaśniające. Karą dla plagiatora może być wstrzymanie nadania tytułu albo stopnia naukowego. Postępowanie dyscyplinarne rektor będzie mógł wszcząć także wobec pracowników podejrzewanych o korupcję albo oszustwo naukowe.
Ustawa wprowadza trójstopniowy podział studiów - pierwszy stopień to studia licencjackie, drugi - studia magisterskie, a trzeci - doktoranckie. Choć niektóre partie nalegały na likwidację habilitacji, ustawa ostatecznie zachowała tradycyjny model kariery naukowej: doktorat, habilitacja i profesura. Zgodnie z ustawą podstawą przyjęcia na studia będzie nowa matura, dodatkowe egzaminy uczelnie będą mogły przeprowadzać tylko za zgodą ministra edukacji.