Bronisław Komorowski (PO) był jednym z uczestników debaty "Co dalej z Europą", zorganizowanej w poniedziałek przez Instytut Spraw Publicznych. Dyskusja skoncentrowała się na dalszych losach unijnego traktatu konstytucyjnego odrzuconego w referendach we Francji i w Holandii.
Zdaniem Komorowskiego takie wyniki głosowań oznaczają, że traktat jest martwy. I Polska nie powinna więcej nim zaprzątać sobie głowy. - Traktat konstytucyjny nie jest jedynym pomysłem na pogłębienie integracji europejskiej - mówił Komorowski. Jego zdaniem lepiej jest przerobić obowiązujący traktat nicejski i dodać do niego niektóre fragmenty traktatu konstytucyjnego (np. o wspólnej polityce obronnej lub o wspólnej polityce zagranicznej).
Posłowi PO wtórował Konrad Szymański, deputowany do Parlamentu Europejskiego z listy PiS. On także uważa, że dalsza dyskusja nad traktatem konstytucyjnym jest bezprzedmiotowa. - To był nikomu niepotrzebny kompromis - stwierdził.
Pozostali uczestnicy debaty skrytykowali ten punkt widzenia. - Nie zgadzam się, żeby Francuzi dyktowali nam, co mamy robić. A odrzucając traktat, przyznajemy im rację - mówił prof. Zdzisław Najder. Krytyczny wobec poglądów polskiej prawicy był także Elmar Brok, jeden z liderów niemieckiej CDU. O ironio, właśnie z niemiecką chadecją Platforma i PiS chcą budować nową Europę. - Za wcześnie, by mówić, że traktat jest martwy. Ratyfikowało go już 11 państw - przypomniał Brok. Niemiecki polityk skrytykował też propozycję eurodeputowanego Szymańskiego, by teraz - po klęsce eurokonstytucji - Unia "powróciła do podstaw", czyli ograniczyła się do bycia wspólnotą gospodarczą. - Niemcy nie zamierzają płacić na unię celną - skwitował Brok.