Komisja śledcza doniesie na Belkę do prokuratury

Czterech posłów z LPR, PIS, Samoobrony i RKN uchwaliło w piatek, że premier Belka skłamał, zeznając, że nie podpisywał zobowiązania do współpracy z SB. Reszta posłów była przeciw albo się wstrzymała. Komisja skierowała doniesienie do prokuratury

Głosowanie to triumf Romana Giertycha z LPR. Dowodem kłamstwa premiera ma być tzw. instrukcja wyjazdowa, którą Belka podpisał, wyjeżdżając w 1984 r. na stypendium do USA. Według Giertycha to forma zobowiązania do współpracy z wywiadem i dlatego, zeznając 14 marca przed komisją, premier skłamał, mówiąc, że nie podpisywał dokumentu o współpracy ze służbami specjalnymi.

Giertychowi pomogli eksperci

Dyskusja o teczce Belki na zamkniętym posiedzeniu komisji tak poróżniła posłów, że głosowano imiennie. Za tezą, że premier skłamał, oprócz Giertycha głosowali Antoni Macierewicz (RKN), Zbigniew Wassermann (PiS) i Andrzej Grzesik (Samoobrona).

Przeciwko była lewica: Andrzej Różański i Bogdan Bujak (SLD) oraz Andrzej Celiński (SdPL).

Od głosu wstrzymali się przewodniczący komisji Andrzej Aumiller (UP), Konstanty Miodowicz (PO) i Zbigniew Witaszek (niezrz.).

Według Bujaka posłom prawicy pomogli w wydaniu niekorzystnego dla Belki werdyktu eksperci komisji związani z prawicą - były szef UOP płk Zbigniew Nowek oraz były szef wywiadu UOP gen. Bogdan Libera. - Płk Nowek orzekł, że instrukcja wyjazdowa może być traktowana jako zobowiązanie do współpracy - mówi Bujak.

- Dokument, który podpisał Marek Belka, świadczy o jego współpracy z SB - powiedział "Gazecie" Nowek, nie chcąc jednak zdradzić, o jaki dokument chodzi.

Miodowicz: cyniczna gra w komisji

Poseł Różański z SLD podkreśla, że nie czytał teczki Belki, bo od początku uważał, że nie ma ona związku ze sprawą Orlenu: - W głosowaniu byłem przeciw z definicji, komisja nie może wydawać orzeczeń lustracyjnych, nie może wyręczać rzecznika interesu publicznego. Uważam, że jeśli rzecznik - zarówno ten poprzedni, jak obecny - nie doszukał się kłamstwa w zeznaniu lustracyjnym premiera, to nie ma o czym mówić. Ten werdykt komisji jest polityczny i jest próbą wpływania na rzecznika interesu publicznego - twierdzi Różański.

Przewodniczący Andrzej Aumiller z Unii Pracy ocenia, że eksperci nie wydali przekonującej diagnozy: - Wstrzymałem się od głosu, bo nie mogę poprzeć czegoś, do czego nie jestem przekonany. Komisja jedynie orzekła podejrzenie o popełnieniu przestępstwa.

- Jest kłamstwo i kłamstwo - tłumaczy poseł Witaszek (niezrzeszony). - Pamiętam, jak było w PRL, jak stawiano ludzi w sytuacjach bez wyjścia. Niech tę sprawę rozstrzygnie prokuratura.

Poseł Miodowicz z PO też się wstrzymał, twierdzi, że "nie chciał brać udziału w tym głosowaniu". - Rzecznik interesu publicznego badał już materiały dotyczące Belki i nie skierował wniosku do sądu lustracyjnego. Od tej pory nie pojawiły się w aktach Belki żadne nowe dokumenty. W państwie prawa decyzja rzecznika powinna zamknąć sprawę. To, z czym mamy do czynienia w komisji, ma charakter cynicznej gry - mówi Miodowicz.

Biuro Rzecznika Interesu Publicznego potwierdziło w piątek PAP, że premierowi wysłano pismo o odstąpieniu od złożenia do Sądu Lustracyjnego wniosku o wszczęcie postępowania wobec niego. Rzecznik nie ujawnia powodów tej decyzji, podjętej po "szerokim postępowaniu dowodowym".

Minister sprawiedliwości Andrzej Kalwas zapowiada, że prokuratura zajmie się doniesieniem komisji na premiera Belkę jak każdym innym zawiadomieniem.

Komisja odesłała w piątek teczkę Belki do IPN. - Prosił o to prof. Kieres, który chce się z nią zapoznać, zanim podejmie decyzję o jej ujawnieniu. Za trzy dni mamy ją dostać z powrotem - mówi Aumiller.

Dla "Gazety" płk Henryk Bosak, b. oficer wywiadu PRL:

- Instrukcja wyjazdowa nie jest zobowiązaniem do współpracy, chociaż często jej podpisanie było początkiem nawiązania takiej współpracy. Dowodem współpracy jest zobowiązanie bądź materiały z wykonanych zadań. Instrukcje wyjazdowe wywiad i kontrwywiad stosował od lat 70. Były standardowo podsuwane niemal wszystkim wyjeżdżającym na zagraniczne staże, którymi mogły interesować się obce służby. Podpisało je tysiące osób. Jeżeli ktoś odmówił, groziła mu odmowa zgody na wyjazd. Nie przypominam sobie wielu przypadków odmowy podpisania takiego dokumentu.

Copyright © Agora SA