Afera paliwowa: sensacyjne zeznania

Skruszeni śląscy baronowie paliwowi ujawniają, że przez pośrednika przekazali oficerom służb specjalnych 2,5 mln dolarów łapówki. Pieniądze miały trafić na zagraniczne konto

Sensacyjne zeznania w krakowskiej prokuraturze prowadzącej śledztwo przeciwko mafii paliwowej złożyli Przemysław K. i Artur K. To śląscy baronowie paliwowi, którzy kontrolowali na południu Polski handel nielegalną benzyną i olejem napędowym. Kilka dni temu jeden z nich dobrowolnie poddał się karze, a katowicki sąd skazał go na dwa lata więzienia w zawieszeniu.

Obaj współpracują z organami ścigania. Dzięki nim do aresztu trafił m.in. gen. Mieczysław Kluk, były szef śląskiej policji. Jest podejrzany o branie łapówek i przekazanie mafii paliwowej tajnych dokumentów CBŚ.

Śląscy baronowie przyznają, że w zamian za parasol ochronny łapówki mieli przekazywać także oficerom Urzędu Ochrony Państwa (dzisiaj Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego).

- Z ich zeznań wynika, że robili to przez łącznika, który w 1997 r. co miesiąc odbierał od nich 70 tys. zł i zawoził te pieniądze do Warszawy. Znamy już jego nazwisko - mówi osoba znająca kulisy sprawy. Parasol okazał się na tyle skuteczny, że prowadzone wtedy przeciwko Przemysławowi K. śledztwo zostało umorzone.

Jednak dwa lata później w firmach śląskich baronów paliwowych ponownie pojawiły się zmasowane kontrole skarbowe. Znowu poprosili o pomoc służby specjalne przez pośrednika. Ten stwierdził, że sprawa jest zbyt poważna. Tym razem za interwencję domagał się 2,5 mln dolarów.

- Pośrednik zapewniał Przemysława K., że ludzie ze służb specjalnych zainwestują te pieniądze w pewną zagraniczną firmę, w której baronowie paliwowi też będą mieli udziały - mówi nasz informator.

Przemysław K. i Artur K. przekazali gigantyczną łapówkę. Pośrednik odebrał dolary w kilku partiach. Za każdym razem spotykali się z nim na parkingu w pobliżu Polmozbytu w Częstochowie. Ale kontrole ustały tylko na krótko. Do akcji wkroczyło bowiem katowickie Centralne Biuro Śledcze, które wszczęło własne śledztwo przeciwko baronom paliwowym.

Zdenerwowany Przemysław K. zaczął się domagać zwrotu dolarów. Zrezygnował, kiedy usłyszał, że zostały wywiezione z kraju i zdeponowane w jednym z zagranicznych banków.

Baronowie paliwowi przyznają też, że wiosną 2001 r. dzięki swoim kontaktom w służbach specjalnych dowiedzieli się, iż katowicki UOP planuje zatrzymanie podejrzewanych o współpracę z nimi wysokich rangą urzędników skarbowych na Śląsku. Nie podjęli już jednak żadnych działań. Kilka miesięcy później sami zostali zatrzymani przez agentów katowickiego CBŚ.

- Nie potrafią podać nazwisk oficerów UOP, którzy mieli otrzymywać od nich pieniądze. Twierdzą tylko, że jeden z nich miał na imię Hubert - mówi nasz informator.

Kapitan Magdalena Stańczyk, rzecznik prasowy ABW, nie chciała komentować tej sprawy. - Gospodarzem tego śledztwa jest prokuratura i tam proszę szukać komentarza - stwierdziła.

Prokurator Mieczysław Plebankiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, nie chciał jednak wczoraj rozmawiać na temat wątku dotyczącego korumpowania oficerów służb specjalnych. - Tego bowiem wymaga dobro śledztwa - stwierdził.

Copyright © Agora SA