SLD apeluje o ?szerokie porozumienie" lewicy

SLD apeluje o ?szerokie porozumienie" lewicy w wyborach samorządowych. A ustępujący prezydent Aleksander Kwaśniewski, wczorajszy gość Rady Krajowej Sojuszu, deklaruje życzliwość dla polskiej lewicy. Na jej czele stanąć jednak nie zamierza

To była pierwsza po wyborach dyskusja w SLD w tak szerokim gronie. Do siedziby partii na Rozbrat przybyli wczoraj członkowie Rady Krajowej partii, posłowie i szefowie struktur wojewódzkich Sojuszu, zwani do niedawna baronami.

Jaka jest kondycja SLD? Sojusz ma 55 posłów, najmniej od 1989 r. - Nawet nie możemy samodzielnie złożyć wniosku o wotum nieufności wobec ministra. To pokazuje miejsce SLD - ubolewał szef klubu Jerzy Szmajdziński. - Odkupiliśmy pewne winy - ocenił zaś szef partii Wojciech Olejniczak. Ale też przekuł to w połowiczny sukces: - Nikt nie będzie już dążył do tego, by likwidować SLD. Przetrwaliśmy po to, by się wzmocnić.

Od kampanii wyborczej nieco się zmieniło. Liderzy Sojuszu już nie nawołują, by "wracać do lewicowych korzeni". Dużo częściej mówią o Europie i obronie rzekomo zagrożonych przez prawicę praw obywatelskich. Szmajdziński mówił wręcz o "walce z neototalitaryzmem". Eurodeputowany Marek Siwiec apelował, by żadna decyzja nowej władzy nie przeszła bez komentarza SLD. - Czekają nas cztery lata krwi, potu i łez - dowodził.

Nowe, sformułowane przez Olejniczaka credo Sojuszu to "myśleć globalnie, działać lokalnie". Uwagę działaczy SLD najbardziej dziś pochłaniają przyszłoroczne wybory samorządowe. Bo w przyspieszoną elekcję parlamentarną - mówił Olejniczak - Sojusz nie wierzy. A sposobem na sukces samorządowy jest jedność lewicy. - Tyle jesteśmy warci, ile jesteśmy zwarci - mówił poseł SLD Tadeusz Iwiński.

Jak ją osiągnąć? - To my powinniśmy wyciągnąć rękę do innych partii i organizacji, by doszło do pojednania na lewicy. Mówię partnerom: "Chodźmy razem do wyborów samorządowych" - oświadczył Olejniczak. Komu konkretnie złożył ofertę - nie sprecyzował. Wyjaśnił tylko, że większość koalicji należy zawierać na poziomie lokalnym. A na szczeblu krajowym - tylko porozumienia w wyborach do samorządu wojewódzkiego. Takie też są rekomendacje zespołu przygotowującego strategię wyborczą.

Z mównicy raz po raz wracały apele, by nie zawłaszczać najlepszych miejsc na listach wyborczych. Brawa dostała lubuska działaczka Joanna Kasprzyk-Berka, która zadeklarowała: - Jeśli będę musiała oddać miejsce komuś, kto nie jest członkiem SLD, zrobię to.

Temperatura dyskusji długo była letnia. Tylko szczeciński działacz Wojciech Długoborski narzekał, że nastroje w partii są złe, a koła terenowe "umierają organizacyjnie i liczebnie", do tego trwają walki wewnętrzne. Poklasku jednak nie zebrał. Emocje skoczyły, gdy przemówili dawni liderzy, których przed ostatnimi wyborami ekipa Olejniczaka wycięła z list wyborczych. - Odbudowa SLD w jakimś sensie była ojcobójstwem - zauważył Józef Oleksy. Pochwalił rząd Leszka Millera, skrytykował gabinet Marka Belki, martwił się o działaczy "zdezawuowanych wewnętrzną, niepotrzebną infamią". - Jak się wychłoszczecie, to partia jakichś tam demokratów albo jakaś gazeta pogłaszcze was po głowie - ironizował Oleksy pod adresem nowych liderów SLD.

To właśnie Oleksy bodaj jako jedyny apelował o socjalny, lewicowy program. Sprzeciwił się łączeniu na równych prawach z PD i SdPl oraz szukaniu kontaktów z PO. - Musimy mieć czystość doktrynalną - wyjaśnił. Jego zdaniem przyszła lewica powinna skupić się wokół SLD.

Przemawiający po Oleksym Leszek Miller skwitował, że "krytykowanie jest bezpłodne". Były premier podkreślił, że Sojusz powinien być "partią wolności politycznych i swobód obyczajowych" oraz "obrony historii PRL, ostatniego 15-lecia i ostatniego czterolecia". Jednak w diagnozie od Oleksego już się nie różnił. Zaatakował SdPl (nie wymieniając jej) za budowanie pozycji na "agresji i bezczelności wobec SLD". - Wszystko musi dziać się wokół SLD, bo to jedyna znacząca partia lewicowa - zakończył.

Dyskusję przerwało przybycie Aleksandra Kwaśniewskiego. Było to - jak stwierdził - jego "pożegnanie jako prezydenta z lewicą". Kwaśniewski wymienił "sukcesy polskiej lewicy": konstytucję z 1997 r., wejście do NATO i UE. Bronił dorobku III RP. - To nie tylko kraj afer rządzony przez lewicowe kliki - zaznaczył.

- To, co ma teraz miejsce w SLD, jest dobrym znakiem. Potrzeba jednak wielkiej debaty programowej i porozumienia z innymi ośrodkami lewicowymi, potrzeba też otwarcia na środowiska pozapolityczne, odzyskania kontaktu z młodym pokoleniem - radził Kwaśniewski. Czy sam ma ambicję stanąć na czele lewicy? Raczej nie. - W nowej roli byłego prezydenta będę służył radą, będę otwarty na rozmowę. Ale jest czas na nową zmianę - wyjaśnił.

W przyjętej uchwale Rada Krajowa SLD "zwróciła się do wszystkich lewicowych partii politycznych i środowisk lewicy społecznej o działania na rzecz budowy szerokich porozumień w najbliższych wyborach samorządowych". Dokument przeszedł bez głosu sprzeciwu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.