W Polsce nie ma miejsca na równość

Kampania Rady Europy "Wszyscy różni, wszyscy równi" będzie się w Polsce nazywała "Wszyscy różni, wszyscy solidarni". Równości nie będzie, bo kojarzy się z paradami

Kampania Rady Europy "All different - all equal" promująca tolerancję zaczęła się w 1995 r. Od 2006 roku zaczyna się jej drugi etap kierowany przede wszystkim do młodzieży. Zostało charakterystyczne czarno-białe logo z hasłem "All different - all equal". Jednak Ministerstwo Edukacji, które odpowiada za stworzenie Komitetu Krajowego Kampanii, chce, żeby w Polsce hasło brzmiało: "Wszyscy różni - wszyscy solidarni". - Nie rozumiem, dlaczego z hasła wypadła "równość", skoro podstawową treścią kampanii było przeciwdziałanie dyskryminacji, nietolerancji, ksenofobii - mówi dr Hanna Machińska, dyrektor warszawskiego Biura Informacji Rady Europy. - Do tej pory w ramach tej kampanii przekonywaliśmy wszystkich, że mają prawo oczekiwać od władzy równego traktowania niezależnie od swojej narodowości, wyznania, pochodzenia czy orientacji seksualnej. Nowe hasło wydaje się nie mieścić w sobie tych treści.

Dlaczego "równość" wypadła? - O równości ciągle się mówi, więc po co powielać to samo? W dodatku kojarzy się z paradami równości - mówi wiceminister oświaty Jarosław Zieliński odpowiedzialny za kampanię ze strony polskiego rządu. - Uważam, że nasze hasło jest bogatsze, wnieśliśmy do kampanii nowe treści: solidarności w różności. Zresztą w poprzednim etapie kampanii w wielu krajach też były różne hasła. Np. w Czechach: "Szacunek dla każdego".

Inne od dotychczasowego ma być nie tylko hasło, ale i treść. Zamiast przeciwdziałania nietolerancji i rasizmowi: "promowanie dialogu międzykulturowego poprzez działania rozwijające promowanie uczestnictwa młodzieży w polskiej kulturze narodowej, wspieranie rozwoju kultury mniejszości narodowych zamieszkałych w Polsce i promowanie międzynarodowej współpracy młodzieży" oraz w ramach praw człowieka: "promowanie działań wyrównujących szanse (...) skierowanych do dzieci i młodzieży ze środowisk wiejskich, szczególnie tzw. popegeerowskich". Dlaczego zamiast klasycznych praw człowieka Polska chce promować działania natury socjalnej? - Po co mamy ciągle mówić o tych pustych hasłach, które zostały wyświechtane? My je oczywiście popieramy, ale chcemy zabiegać o godne warunki życia dla tej młodzieży. Inaczej z praw człowieka będą korzystać tylko wybrani - tłumaczy minister Zieliński.

Do warszawskiego Biura Informacji Rady Europy napływają protesty organizacji pozarządowych, które angażowały się w działania pod hasłem "Wszyscy różni - wszyscy równi". Ernest Lewicki ze Stowarzyszenia "Ostra Zieleń": "Taki przekład maskuje prawdziwe przesłanie tej szczytnej inicjatywy". Jedna z organizacji antyfaszystowskich: "Hasło strasznie kojarzy mi się z hasłem Polski solidarnej PiS". CyberHate - organizacja tropiąca mowę nienawiści w internecie: "Nazwa nie oddaje sensu akcji, pełni rolę "polskonarodowego samozaspokajacza".

- Każdy może sobie robić swoją kampanię i nazywać ją jak chce, ale mówienie, że kampania z "solidarnością" to to samo co kampania z "równością", jest po prostu nieprawdą - mówi Halina Bortnowska z Komitetu Helsińskiego w Polsce, animatorka Wirydarza zrzeszającego młodzież działającą na rzecz tolerancji, przeciw rasizmowi, antysemityzmowi i mowie nienawiści.

Piotr Nowina-Konopka, Fundacja Schumana: - Nie rozumiem, dlaczego chcemy się wyłamać z solidarności europejskiej i wymyślać inne, własne hasła nawet we wspólnych akcjach.

Minister Janusz Zieliński: - Trzeba patrzeć nie tylko na europejskie hasła, ale także dbać o to, co nasze, polskie. Rada Europy nam nie zabroniła zmieniać hasła i nie zabroni. Kampania jest finansowana głównie z pieniędzy budżetowych, a za nasze pieniądze możemy sami wybierać priorytety i hasła.

Które hasło powinno promować kampanię na rzecz tolerancji
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.