Kandydat PiS na burmistrza szkalował konkurenta

Krzysztof Mikietyński, słynny bydgoski policjant i PiS-owski kandydat na burmistrza podbydgoskiego Nakła, szkalował na forum internetowym konkurenta z PO. Wpadł dzięki kamerze w kafejce internetowej

Nakielska prokuratura od trzech tygodni bezskutecznie poszukiwała internauty, który opisywał Andrzeja Kindermana, szefa lokalnej Platformy Obywatelskiej i wiceprzewodniczącego rady powiatu. Kiedy Kinderman ogłosił, że będzie się ubiegał o fotel burmistrza miasteczka, na forum strony naklo.pl (oficjalna witryna miasta) zaczęły się pojawiać szkalujące go głosy.

- Głównie kłamstwa i zniesławienia - mówi Kinderman. - Zarzucano mi, że byłem aparatczykiem PZPR, że zachowywałem się hańbiąco w stanie wojennym, że werbuję do PO dzieci i jestem lokalnym Lepperem. Bzdury. Do partii nigdy nie należałem, w stanie wojennym działałem w "Solidarności", do PO zapisuję tylko dorosłych. Leppera przemilczę.

Śledczy prowadzili dochodzenie, a głosów przeciw Kindermanowi na miejskiej witrynie codziennie przybywało. Działacz PO postanowił sam wytropić ich autora.

Za pomocą łatwo dostępnego w sieci programu ustalił, że nieprzychylne mu posty pisane są w kafejce internetowej w centrum Bydgoszczy.

- Zadzwoniłem do właściciela kafejki - opowiada. - Okazało się, że ma zainstalowaną kamerę i zachował nagrania z dnia, w którym mnie szkalowano. Obejrzałem taśmy i oniemiałem. Z komputera w kafejce korzystał Krzysztof Mikietyński, mój rywal w wyborach popierany przez PiS, nazywany "pierwszym gliną III RP".

O Mikietyńskim, byłym szefie wydziału przestępczości gospodarczej bydgoskiej policji, cała Polska usłyszała w 2002 roku. Wykrył wtedy aferalne powiązania między SLD a klubem sportowym Polonia Bydgoszcz. Doprowadził do aresztowania dyrektora Polonii (działacza Sojuszu) i menedżera drużyny piłkarskiej. Gdy przygotowywał zarzuty przeciw politykom, odebrano mu śledztwo, a jego sekcję rozbito. Został zatrzymany i oskarżony o zagarnięcie podrabianych dresów. Po latach prokuratura oczyściła go z zarzutów.

Jednak Mikietyński rzucił mundur - przeszedł na emeryturę i związał się z PiS. Choć nie ma partyjnej legitymacji, był już oficjalnym kandydatem PiS na wojewodę kujawsko-pomorskiego (przepadł w testach przed komisją Ludwika Dorna) i nieoficjalnym na komendanta wojewódzkiego policji oraz organizatora regionalnych struktur CBA. Jest wiceburmistrzem Nakła.

Obejrzeliśmy film z kafejki : widać na nim wyraźnie, jak Mikietyński wchodzi do lokalu, uważnie się rozgląda. Wychodzi i po chwili wraca. Znów się rozgląda. Płaci za korzystanie z komputera. Po kilkunastu minutach wychodzi (kamera obejmuje wejście do kafejki i ladę, przy której się płaci).

- Szkalował pan w internecie Kindermana? - pytamy Mikietyńskiego.

- Poniosło mnie - przyznaje wiceburmistrz (wyraźnie zmieszany). - Działałem na emocjach. Ale nie złamałem prawa. I pisałem tylko prawdę.

- Kinderman był w PZPR?

- Pewni ludzie mówili mi, że był. Nie sprawdziłem, wierzyłem im. No ale nawet jak nie był w PZPR, to na pewno był w Stronnictwie Demokratycznym. To żadna różnica.

- Często korzysta pan z kafejek internetowych?

- Rzadko. Żałuję, że opisałem Kindermana. Głupota z mojej strony. Chociaż robiłem to w czasie wolnym i jako obywatel mam prawo do korzystania z kafejek.

Kinderman zapowiada, że jeszcze dzisiaj przedstawi w prokuraturze wyniki swojego śledztwa i płytę z nagraniem z kafejki. - Liczę też na reakcję PiS.

- Wyjaśnimy gruntownie tę sprawę - zapowiada bydgoski poseł PiS Andrzej Walkowiak. - Do tej pory miałem o Mikietyńskim jak najlepsze zdanie i uważałem, że jest świetnie przygotowany do pełnienia odpowiedzialnych funkcji, nie tylko w samorządzie. Mam nadzieję, że jeden głupi wpis w internecie nie zniszczy dobrze zapowiadającej się kariery.

Copyright © Agora SA