To pierwszy w Polsce wyrok w sprawie karnej, którym skazano posła za to, co powiedział z sejmowej trybuny. I wyrok wysoki, bo maksymalna kara za pomówienie to dwa lata więzienia. Nie przeszkodzi to Lepperowi kandydować w wyborach parlamentarnych i prezydenckich (kandydaci nie muszą być niekarani).
- Andrzej Lepper upublicznił informacje otrzymane od nieznanego sobie, spotkanego przypadkiem człowieka, bez podjęcia najmniejszej próby sprawdzenia ich wiarygodności. To wyklucza, że oskarżony działał w obronie ważnego interesu publicznego - uzasadniała sędzia Barbara Sierpińska.
Sprawa dotyczy wypowiedzi Leppera z listopada 2001 r. Podczas debaty nad odwołaniem go z funkcji wicemarszałka Sejmu Lepper postawił zarzuty korupcji i kontaktów ze światem przestępczym pięciu znanym politykom: Włodzimierzowi Cimoszewiczowi i Jerzemu Szmajdzińskiemu (obaj z SLD) oraz Pawłowi Piskorskiemu, Andrzejowi Olechowskiemu i Donaldowi Tuskowi (PO).
Lepper zapewnił, że na wszystko ma dowody, które przedłoży Sejmowi i prokuraturze. W tym samym przemówieniu krytykował cały Sejm, rząd i wszystkie partie za doprowadzenie Polski do ruiny, a społeczeństwa do nędzy. Mówił o politykach pachnących Diorem i Chanelem i zapowiadał, że wersal w Sejmie się skończy.
Warszawska prokuratura wszczęła śledztwo o pomówienie, chociaż jest ono ścigane z oskarżenia prywatnego - uznała, że leży to w interesie publicznym. Prokuratura ustaliła, że oskarżenia wygłoszone w Sejmie przez Leppera pochodzą z informacji dostarczonych mu dzień wcześniej przez byłego zarządcę gospodarstwa rolnego w Klewkac, Bogdana Gasińskiego, ściganego za oszustwa. Przesłuchany w prokuraturze Gasiński opowiadał prokuratorowi rewelacje m.in. o tym, jak do Klewek przylecieli helikopterem afgańscy talibowie, żeby kupić zarazki wąglika.
Na żądanie prokuratury Lepper dostarczył zapowiadane w Sejmie dokumenty. Były to podpisane przez Gasińskiego oświadczenia i jego wypowiedzi nagrane na wideo. Wszystkie powstały już po sejmowym przemówieniu. Podczas trwającego rok procesu Lepper - broniony przez mecenasa Henryka Dzido (senatora Samoobrony) - nie przedstawił żadnych innych dowodów. Zeznający jako świadek Gasiński (do sądu dowieziono go z więzienia, gdzie siedzi za oszustwo) został przez biegłych psychologów oceniony jako osoba niewiarygodna, mająca tendencje do fantazjowania i wykorzystywania innych do swoich celów.
Uzasadniając wyrok, sąd stwierdził, że wystąpienia Leppera nie można traktować jako chronionej immunitetem poselskim. Powołał się na orzecznictwo Sądu Najwyższego: ochrona przysługuje tylko sprawowaniu mandatu przy użyciu "godnych metod postępowania". - Ten proces nie godzi w swobodę debaty poselskiej. Mamy do czynienia z przestępstwem. Nie można wykorzystywać mandatu do realizowania prywatnych celów - mówiła sędzia Sierpińska.
Sąd zawiesił wykonanie kary więzienia na pięć lat, a więc na najdłuższy możliwy okres. Oznacza to, że jeśli w tym czasie (nawet dziś) Lepper stanie się podejrzanym o popełnienie przestępstwa lub "rażąco naruszy porządek prawny" (art. 75 par. 3 kk), sąd może mu karę odwiesić. Jeśli będzie posłem, nie straci wprawdzie mandatu, ale - w myśl uchwalonych niedawno przez Sejm przepisów (tzw. lex Pęczak) - nie będzie mógł przez czas pozbawienia wolności sprawować poselskich obowiązków.
Oprócz kary więzienia sąd orzekł, że Lepper ma zapłacić 20 tys. zł grzywny, 50 tys. zadośćuczynienia dla Andrzeja Olechowskiego (był oskarżycielem posiłkowym) i 4,5 tys. zł kosztów sądowych.
Wyrok jest nieprawomocny, obrońca Leppera zapowiada, że odwoła się do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
- Ma spore szanse na wygraną - mówi prof. Andrzej Rzepliński z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - Powiedział to, co powiedział w ramach debaty parlamentarnej. A zwyczajowo z trybuny parlamentarnej można powiedzieć wszystko, oprócz nawoływania do obalenia przemocą ustroju.
Fragment stenogramu z wystąpienia Leppera w 2001 r.
Panie Pośle Piskorski, czy prawdą jest, że w hotelu Victoria spotykał się Pan czterokrotnie z niejakim panem S.? Było to 7 marca 1998 r. Wtedy wręczył Panu 50 tys. dolarów. Drugi raz, 16 lipca 1999 r., wręczył Panu 120 tys. dolarów. Trzeci raz 23 październik - 110 i czwarty raz - 17 kwiecień 2000 rok - 150.
Lepper: Ja pytam. Jestem w posiadaniu dokumentów, które udostępnię prokuraturze. Andrzej Olechowski 17 listopada 2000 roku o godzinie 18 w kawiarni Gesslera przyjął ok. 2 mln dolarów na kampanię wyborczą (...).
Czy jest prawdą, że również - zapytam o to prokuratora - pan minister Cimoszewicz w hotelu Victoria, 4 marca 2001 r. - ja wiem, co mówię, zapuszkujecie mnie, znajdziecie dyspozycyjnych sędziów, ale posłuchajcie - przyjął 120 tys. dolarów? Następnie pan minister Szmajdziński - "Carringtona" Pan zna? - 50 tysięcy. Pytam, czy tak było, do sądu, do prokuratury te dokumenty trafią, co zrobi prokuratura - zobaczymy. (...)
Panie Tusk, sprawa spotkania Pana z nieżyjącym "Pershingiem". 10 lipca 1998 r., gdzie podobno pożyczył Panu 300 tys. zł. Odpowiecie na to, że to jest nieprawda. Natomiast dokumenty istnieją i są zdeponowane w odpowiednich miejscach, obojętnie, co by mnie się stało - bo pogróżki już były - to te dokumenty ujrzą światło dzienne.