- To wybitny fachowiec. Dość powiedzieć, że to właściwie on był budowniczym firmy Budimex. A Budimex wybudował przecież sanktuarium maryjne w Licheniu - podkreśla Lepper. - Nie wiem, czy dostanie stanowisko aż ministra. Ale podsekretarza stanu na pewno. W którym ministerstwie? No, musi być związane z budownictwem, infrastrukturą - mówi lider Samoobrony.
Dla obecnego ministra transportu i budownictwa Jerzego Polaczka, szefa śląskiego PiS, ta kandydatura byłaby raczej do przełknięcia.
Sam Tuderek już się pali do budowy autostrad i obiecuje przyspieszenie tego procesu.
- Ale skąd wziąć na to kasę? - dociekamy. - Kasa? To nie będzie problem. Największym problemem będzie kompleksowe przygotowanie inwestycji - ocenia Tuderek.
Pytamy Leppera, czy uzgadniał już z PiS taką sytuację, w której stanowiska mieliby obejmować niedawni działacze SLD. - W umowie mamy zapisane, że na takie funkcje nie będą mogli być powoływani ludzie, którzy w tej partii pełnili bardzo wysokie stanowiska. A Tuderek nie był przecież żadnym SLD-owskim dygnitarzem - bagatelizuje Lepper.
Grzegorz Tuderek w poprzedniej kadencji był posłem SLD, wiceprzewodniczącym rady wojewódzkiej tej partii na Podkarpaciu, a także członkiem rady krajowej. Od partyjnych stanowisk został odsunięty, gdy w 2004 roku wystartował w wyborach na szefa podkarpackiego SLD przeciwko Krzysztofowi Martensowi i przegrał.
W ubiegłym roku, tuż przed wyborami zapisał się do Samoobrony. Liczył na to, że z poparciem Leppera łatwiej dostanie się do Sejmu niż z tonącym Sojuszem. Znalazł się na wysokiej drugiej pozycji rzeszowskiej listy Samoobrony. Ale przeliczył się. Do Sejmu nie wszedł.
Dziś jest zaufanym Andrzeja Leppera, współautorem programu gospodarczego Samoobrony. Kieruje warszawską strukturą Samoobrony. Lepper namawia go nawet, by wystartował na prezydenta Warszawy. - Ale ja się przed tym bronię. Nie mam szans, bo tutaj bardzo silne są PO i PiS. Trzecie miejsce nie bardzo mnie interesuje - odsłania karty Tuderek.
- Pan Tuderek jest brany pod uwagę - podtrzymuje tymczasem Lepper.
Kandydaturę Tuderka na ministra w rządzie Marcinkiewicza wspiera poseł Maria Zbyrowska, szefowa podkarpackiej Samoobrony. - Wprawdzie na razie Samoobrona nie obstaje przy tym resorcie, ale w sprawie koalicji tak naprawdę wszystko jest jeszcze możliwe. Pan Tuderek ma zaś szanse na to stanowisko - uważa pani poseł.
- Być może mam takie szanse, być może nie - komentuje tajemniczo sam Tuderek, z zawodu inżynier budowlany.
Przez kilkanaście lat kierował jedną z największych firm budowlanych - Budimeksem. Wprowadzał ją w 1995 r. na giełdę. Ale trzy lata później stracił posadę, gdyż nie liczył się z interesem jej ówczesnych akcjonariuszy - Kredyt Banku PBI oraz funduszu inwestycyjnego Templeton.
Nie odszedł jednak z pustymi rękami, dostał wysoką odprawę i dziś jest jednym z najbogatszych polskich polityków.
W SLD przypominają, że w 1990 r. kierowany przez Tuderka Budimex wsparł finansowo Telegraf, spółkę powołaną przez działaczy Porozumienia Centrum. Ponadto w kręgach kościelnych Tuderek jest znany jako fundator największego w Polsce pomnika Jana Pawła II zbudowanego w Licheniu.
Przewodniczący sejmowej komisji infrastruktury w poprzedniej kadencji Sejmu Janusz Piechociński (PSL) chwali Tuderka za pracowitość i kompetencje. Jednak byli pracownicy Budimeksu pamiętają go jako człowieka pamiętliwego i mściwego. - Dla wielu osób w branży, które nadepnęły Tuderkowi na odcisk, objęcie przez niego funkcji ministra mającego wpływ na decyzje dotyczące np. kontraktów drogowych może oznaczać katastrofę - mówi nasz rozmówca. Wśród wrogów Tuderka wymienia Marka Michałowskiego, który przejął po nim funkcję szefa Budimeksu.