Kamiński: CBA bez Samoobrony

Od wczoraj Mariusz Kamiński może się oficjalnie zająć organizacją Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Przed wyborami samorządowymi raczej nie skontroluje partyjnych kas.

Nominację na pełnomocnika rządu ds. organizacji CBA uroczyście wręczył wczoraj Kamińskiemu premier Kazimierz Marcinkiewicz. Obaj podkreślali, że nowa instytucja ma kontrolować ten rząd i tę administrację. Marcinkiewicz nie omieszkał jednak podrażnić polityków SLD, którzy boją się, że CBA będzie policją polityczną PiS. - Gdy rano wybierałem krawat, pomyślałem, że najlepszy będzie jaskrawoczerwony. Jakieś takie skojarzenie z czerwoną pajęczyną - zażartował.

Kamiński był wstrzemięźliwy. Nie wspominał już - jak kilka miesięcy temu - że CBA będzie kontrolować takich biznesmenów, jak: Jan Kulczyk, Aleksander Gudzowaty czy Ryszard Krauze. Dzień przed nominacją zrzekł się członkostwa w PiS i mandatu posła. - Mam nadzieję, że praktyka pokaże, że to nie tylko gesty i że będziemy bezstronni w dążeniu do prawdy. Musimy przede wszystkim zwracać uwagę na obecne elity rządzące. Bo tam, gdzie jest władza, tam jest pokusa, żeby jej nadużyć - podkreślał.

Już od paru miesięcy 30 osób (m.in. z ABW i policji) przygotowuje szczegóły działania CBA. W przyszłym tygodniu rząd ma przyjąć około dziesięciu rozporządzeń, które pozwolą na rozpoczęcie rekrutacji. - Trzeba przesyłać dokumenty do kancelarii premiera. Szukamy specjalistów i funkcjonariuszy z doświadczeniem np. w policji, ale też młodych absolwentów prawa, ekonomii. CBA wszechstronnie ich przygotuje. Szukamy też pracowników wyższych uczelni, w CBA ma być silny pion analityczny. Każdy kandydat zostanie prześwietlony - zapowiada Kamiński.

CBA nie dla Samoobrony

Do CV nie warto wpisywać członkostwa w Samoobronie. Politycy tej partii chcą wejść do resortów siłowych, chcieliby np. mieć wiceszefa CBA. Co na to Kamiński? - Podpisując umowę koalicyjną, Samoobrona wiedziała, na jakie warunki się decyduje. Podjęła decyzję, że w pewnych resortach funkcjonuje, a w innych nie. Nie ma tam mowy, że kandydaci tej partii wejdą do resortów siłowych i służb specjalnych. Sprawę uważam za zamkniętą - mówi. "Gazeta": - Ale CBA ma kontrolować ten rząd. Ludzie z Samoobrony są jego częścią. Oburzą się, że PiS ma urząd do kontroli koalicjantów.

Kamiński: - Samoobrona znała projekt ustawy o CBA, wiedziała, że jej poparcie jest warunkiem wejścia w koalicję. Oczekuję, że będzie się wywiązywać z warunków umowy.

Nie będzie kontroli w kampanii samorządowej

W połowie lipca biuro dostanie siedzibę Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej (łączonego z MSZ), może liczyć na trochę sprzętu z kancelarii premiera (np. samochody). Na spektakularne akcje trzeba poczekać, teraz jest czas na organizację. - Ustawa wejdzie w życie 24 lipca. Jest pokusa, żeby zacząć szybko i efektownie, ale nie chcę ryzykować kompromitacji urzędu kosztem pozornych efektów medialnych. Przecież wszystkie nasze działania będą analizowane przez opinię publiczną - wyjaśniał "Gazecie" Kamiński.

Początek działania CBA zbiega się z kampanią do samorządu, ale pełnomocnicy komitetów wyborczych na razie nie muszą się bać kontroli. - Nie sądzę, żebyśmy mogli złożyć poważną deklarację, że będziemy mogli monitorować nadużycia już w tej kampanii - mówi Kamiński. Na kontrolę oświadczeń majątkowych polityków też trzeba będzie poczekać. - Musimy zbudować cały aparat do zbierania i weryfikacji danych - dodaje.

Podtrzymuje obietnicę, że choć w ustawie jest możliwość prowadzenia kontroli w firmach aż do dziewięciu miesięcy, funkcjonariusze CBA będą je prowadzić nie dłużej niż przez cztery tygodnie.

Kto będzie zastępcą szefa CBA? Premier nie chce zdradzić: - Pełnomocnik jest jednoosobowy, nie ma zastępców.

Nominację na szefa CBA Kamiński ma odebrać za miesiąc.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.