Kwaśniewski: stan wojenny był złem

- Nikt rozsądny nie ma wątpliwości - stan wojenny był złem - mówił w czwartek prezydent Aleksander Kwaśniewski podczas sesji historycznej w IPN z okazji 20. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego.

Kwaśniewski: stan wojenny był złem

- Nikt rozsądny nie ma wątpliwości - stan wojenny był złem - mówił w czwartek prezydent Aleksander Kwaśniewski podczas sesji historycznej w IPN z okazji 20. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego.

Prezydent Aleksander Kwaśniewski wystąpił w czwartek na sesji "Stan wojenny-spojrzenie po 20 latach" zorganizowanej w Warszawie przez Instytut Pamięci Narodowej.

Prezydent powiedział, że stan wojenny był złem i że krzywd wtedy wyrządzonych nie da się naprawić a strat odrobić.

Prezes IPN prof. Leon Kieres witał prezydenta i towarzyszącą mu Barbarę Labudę (minister w Kancelarii Prezydenta) bardzo serdecznie. - To honor, zaszczyt i zobowiązanie dla Instytutu, że zechciał Pan poświęcić swój czas i wziąć udział w naszej sesji - mówił Kieres.

O Labudzie powiedział, że zna ją jako Basię z wrocławskiej "S", w której on sam przez lata działał.

Po wystąpieniu prezydenta rozpoczęła się dyskusja historyków i uczestników tamtych wydarzeń.

Historyk prof. Andrzej Friszke zaapelował do prezydenta, aby polscy historycy mogli dostać z Moskwy więcej dokumentów o stanie wojennym. Podkreślił, że jest ich w Polsce za mało i historycy w kółko te same interpretują.

Jak wprowadzono stan wojenny?

Od powstania "S" władza prowadziła wobec niej dwutorową politykę: wpasowywania "S" w istniejący ustrój i odklejania od niej sił antysocjalistycznych - mówił prof. Andrzej Paczkowski. Z jego analizy, opartej m.in. na dokumentach opublikowanych przez IPN wynika, że władza stosowała od grudnia 1980 wobec "S" "koncepcję odcinkowych konfrontacji". Starała się w ten sposób zepchnąć związek do defensywy. Ta taktyka doprowadziła w końcu do stanu wojennego.

Kiedy ta decyzja zapadła - to jest trudne do ustalenia, rozmyte - twierdzi Paczkowski. Gen. Wojciech Jaruzelski mówi (w wywiadzie dla Gazety sprzed kilku dni), że zapadła ona 12 grudnia. Paczkowski: wtedy wydany był rozkaz, a nie decyzja o tym, że stan wojenny zostanie wprowadzony. - Nie mogę stwierdzić, że Jaruzelski był zawsze zwolennikiem wprowadzenia stanu wojennego, ale skoro w X 1981 zastąpił Stanisława Kanię na stanowisku I sekretarza KC PZPR, to zdecydował tym samym, że to on może stan wojenny wprowadzać - twierdzi Paczkowski.

Prof. Jerzy Holzer, który podkreślał bliskość swoich poglądów i Paczkowskiego, twierdził natomiast że decyzję o stanie wojennym podjęto w Moskwie. Holzer zastanawiał się, jaki mógłby być bieg wypadków, gdyby Jaruzelski postąpił inaczej. Jego zdaniem, mogłaby wtedy nastąpić zmiana ekipy rządzącej w Polsce. Czy po takiej zmianie byłby wprowadzony polskimi rękami stan wojenny, czy też doszło by do rosyjskiej interwencji - tego oczywiście nie wiadomo.

Ciosek: Rosjanie decydowali

Te wypowiedzi wzburzyły Stanisława Cioska ( obecnie doradcę prezydenta, a w tamtych latach ministra od związków zawodowych). Zarzucił historykom IPN, że ich analiza jest wyrywkowa, bo oparta w dużym stopniu na materiałach MSW. Poza tym analizują tylko dokumenty z początku lat 80 zamiast do końca lat 80. - To tak jakby pokazywać kobietę poprzez pryszcz na jej nosie. To nie jest metoda pracy historyka - mówił zdenerwowanym głosem Ciosek.

Ciosek kpił: Gratuluję prof. Paczkowskiemu myśli, że to Polacy decydowali. Było zupełnie inaczej. Nie było żadnych możliwości, aby Rosjanie przyjęli polski eksperyment. Znaleźliby sposób, aby zdławić, to co działo się w Polsce. Sposób, który wybrali (stan wojenny - red.) był najtańszy - mówił Ciosek. Mówił, że wymyślał strategię na wypadek, gdyby Rosjanie zakręcili kurek gazowo-naftowy. Chciał wtedy przesiedlania ludzi z nieogrzanych miast na wieś, gdzie można ogrzać domy "w sposób naturalny". Zakończył emocjonalnie "proszę nam nie odmawiać bycia Polakami".

Czy można znaleźć dokumenty, które by raz na zawsze pozwalały ustalić jak był wprowadzany stan wojenny? Ciosek jest sceptyczny. Opowiadał jak szef rosyjskich archiwów Rudolf Pichoja pokazywał mu "dokument" o wejściu wojsk radzieckich do Afganistanu. Był to oderwany kawałek koperty.

Nie w jedne piersi trzeba uderzać

Dlaczego Pan tak się denerwuje? Pan tu nie występuje na akademii, Pan tu występuje jako źródło [tzn. świadek historii - red.] - zwrócił się do Cioska następny mówca Karol Modzelewski, prof. historii średniowiecza i rzecznik prasowy "S" od XI 1980 do kwietnia 1981. Podkreślił, że on sam jako osoba związana z "S" zdaje sobie sprawę, że może być stronniczy. Zwracał uwagę na sytuację w jakiej znalazła się wtedy "S". Gospodarka była oparta nie na wolnym rynku, lecz na dyktaturze. Gdy więc chwiała się dyktatura, chwiała się i gospodarka. Modzelewski podkreślał, że władza nie rozumiała "S". - To był ruch aktywnych tłumów, trudno sterowalnych. Nawet gdy doradcy próbowali jechać wolniej, to czuli, że ster odbija - mówił Modzelewski. Gdy więc ludzie uznali, że grozi im głód, wtedy liderzy musieli pójść do przodu i zażądali, aby to rady pracownicze powoływały dyrektorów przedsiębiorstw państwowych. PZPR uznała to za walkę z nomenklaturą, i tak nakręcała się wrogość i radykalizacja postaw - analizował Modzelewski.

A jak wprowadzono stan wojenny? Modzelewski opowiedział o swojej rozmowie z gen. Jaruzelskim sprzed kilku lat. Na początku grudnia 1981 Jaruzelski spotkał się z grupą polskich generałów. Ci domagali się wprowadzenia stanu wojennego. - To byli moi ludzie, ja im dawałem stopień generała i wtedy po raz pierwszy pomyślałem, że oni mogą mnie opuścić i pójść za kimś innym - przytaczał Modzelewski słowa Jaruzelskiego.

Nie sądzę, abyśmy mogli odwrócić ten tragiczny finał - ocenił Modzelewski. Dodał, że "nie w jedne piersi trzeba uderzać". Jeśli ja mówiłem [ w Radomiu, na obradach Komisji Krajowej ";S" 3 grudnia 1981] "bój to ich będzie ostatni", to choć moje słowa były wypaczone przez propagandę to też ponoszę odpowiedzialność za ofiary w "Wujku" - uważa Modzelewski.

Czy "S" była gotowa do wojny?

Jak wyglądał obóz władzy po 13 grudnia 1981? Dr Antoni Dudek mówił, że już przed stanem wojennym rozpoczął się proces militaryzacji aparatu partyjnego, administracyjnego a nawet wymiaru sprawiedliwości. Np. do prokuratury i sądownictwa oddelegowano 108 "prawników w mundurach". Jego zdaniem to wpłynęło na osłabienie PZPR i frustrację jej działaczy. Jaruzelski nie zdecydował się jednak na rozwiązanie PZPR - co piszczało w trawie. Próbował "ciąć po skrzydłach", tzn. odsuwać z jednej strony tzw. partyjnych liberałów z drugiej partyjny beton. W rezultacie - zdaniem Dudka- Jaruzelskiemu udało się opanować PZPR, natomiast nie udało mu się wyprowadzić gospodarki "ze ślepej uliczki centralnie sterowanej gospodarki".

Jak wyglądała opozycja po stanie wojennym? Wrocławski historyk IPN Łukasz Kamiński uważa, że "S" była kompletnie nieprzygotowana do stanu wojennego - ani organizacyjnie ani koncepcyjnie. Ta teza wywołała polemiki obecnych na sali działaczy "S". Labuda opowiadała, że w jej Wrocławiu było wręcz przeciwnie - działaczowi "S" Józefowi Piniorowi udało się tuż przed stanem wojennym wyprowadzić związkowe pieniądze z banku, dzięki czemu wrocławska "S" była bardzo bogata a nawet wspierała finansowo inne regiony. Mieli też zachomikowane powielacze, a ludzie wiedzieli, że mają pójść ze śpiworami strajkować w swoich zakładach. Mówiła też o tym, że po długich dyskusjach nie zdecydowali się we Wrocławiu na akcje zbrojne, choć - jak twierdzi - widziała u ludzi pistolety. - Naszą bronią jednak były słowa a nie pistolet - powiedziała.

Również Andrzej Grajewski (członek kolegium IPN) polemizował z wrocławski historykiem. - S była związkiem zawodowym a nie konspiracją - mówił. Wspominał jak on działał w swoim regionie: to były grupy znajomych a nie centralne struktury. Nam chodziło o danie świadectwa - zaznaczał.

Bogdan Borusewicz, działacz gdańskiej "S", mówił o obawach działaczy podziemnej "S". - Wisiał nad nami syndrom V komendy WiN [ podstawionej w 1948 przez UB]. Baliśmy się, że nas wyaresztują i SB podstawi swoich ludzi. Kolejny "syndrom", który jego zdaniem zagrażał podziemnej "S" to syndrom Powstania Warszawskiego. - Obawialiśmy się konfrontacji. Naszym celem było porozumienie z władzą a nie konfrontacja - mówił Borusewicz. Za brak tego porozumienia winił władzę.

Wystawa w IPN

Wystawa, przygotowana przez Biuro Edukacji Publicznej IPN, jest otwierana jednocześnie w dziesięciu miastach Polski. Prezentuje ona dokumentację fotograficzną wykonywaną w 1981 r. przez służby specjalne i oficjalne agencje, jak i zdjęcia niezależnych fotografów. Na wystawie są też dokumenty, ulotki, afisze, plakaty, "bibuła" oraz takie eksponaty, jak wyposażenie podziemnej drukarni, pamiątki internowanych czy elementy rynsztunku ZOMO.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.