Wielowieyska: Atak na dziennikarzy

Dziennikarze TVN Andrzej Morozowski i Tomasz Sekielski zostali zaatakowani przez środowiska sprzyjające PiS. I jest to rodzaj zemsty oraz próba odwrócenia uwagi od tego, co się wydarzyło w pokoju Renaty Beger - pisze na swoim blogu Dominika Wielowieyska z "Gazety Wyborczej".

Dla mnie oczywiste jest, że żadne WSI nie kierowało tą akcją, tylko dziennikarze chcieli sprawdzić jak naprawdę wyglądają negocjacje PiS z posłami Samoobrony. A wynik tego sprawdzania przerósł ich oczekiwania.

O wiele poważniejsze i wymagające dyskusji wydają się inne zarzuty pod adresem autorów programu "Teraz my". Niektórzy publicyści uważają, że metoda zastosowana przez dziennikarzy wykraczała poza dobre obyczaje, że stali się narzędziem w ręku Samoobrony albo że nagrywanie rozmów poufnych jest niedopuszczalne. Takie opinie można było przeczytać w tekstach m.in. Maciej Rybińskiego i Janiny Jankowskiej. Myślę, że publicyści ci żyją w dość wyidealizowanym świecie i - ponieważ sami nie zajmują się dziś zbieraniem informacji - nie bardzo zdają sobie sprawę, jak wygląda odkrywanie wstydliwych stron naszego życia publicznego.

Afery i występki rządzących zostają ujawnione bardzo często dlatego, że przeciwnicy polityczni lub rynkowi wyciągają sobie nawzajem wszelkie brudy. Informatorami dziennikarzy kierują niekiedy niskie pobudki. Tak to już jest, że demokracja bazuje na niezbyt pięknych intencjach. W przypadku wielu rewelacji dziennikarskich mamy do czynienia z anonimowymi źródłami, a więc opinia publiczna nie wie co kierowało rozmówcami dziennikarzy. Każdy z nas, otrzymując jakąś informację, musi sobie zadać pytanie czy informator nie chce nami manipulować. Ale podstawowym kryterium jest prawdziwość przekazu i interes publiczny, a nie to, komu to będzie służyć.

W przypadku taśm TVN sytuacja jest nawet bardziej klarowna niż zazwyczaj. To dziennikarze są inspiratorami całej akcji, a co więcej sama konstrukcja zdobycia wiedzy o negocjacjach politycznych jest całkowicie przejrzysta, bo wiadomo, kto był dostarczycielem taśm. Posłanka Samoobrony.

Przy ujawnianiu afer takiej przejrzystości w ogóle nie ma. Dziennikarze - i słusznie - chronią swoje źródła. Ale nie mam wątpliwości, że często owe źródła mają swoje cele, by puścić taki a nie inny przeciek.

Czy można nagrywać swoich rozmówców? Jeżeli jakiś polityk zdecyduje się to zrobić, to nie widzę powodu, dlaczego media nie miałyby tego wykorzystać. Rozmowa dotyczyła spraw państwowych, a nie prywatnych spraw Renaty Beger.

Gdybyśmy kierowali się wskazówkami Macieja Rybińskiego i Janiny Jankowskiej to praktycznie odebraliśmy mediom prawo demaskowania wszelkich świństw i przestępstw, rozkradania publicznych pieniędzy czy nadużywania władzy. Obawiam się, że głosy krytyki pod adresem Morozowskiego i Sekielskiego zniechęcą dziennikarzy do odważnych akcji, które są w interesie publicznym.

Więcej komentarzy na blogu Polska to fantastyczny kraj

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.