"PO powinna wymienić Rokitę na Marcinkiewicza"

Marketing i mobilizacja przeciwników to - według ekspertów zaproszonych do studia TVN24 - główne przyczyny porażki Kazimierza Marcinkiewicza w Warszawie. Wizerunek kandydata PiS - w ich opinii - odbiega od wizerunku jego partii i przybliża go do Platformy.

Według sondażu wyborczego przeprowadzonego przez PBS DGA na zlecenie TVN 24, "Gazety Wyborczej" i "Przekroju", drugą turę wyborów prezydenckich w Warszawie wygrała Hanna Gronkiewicz-Waltz z poparciem rzędu 53,4 proc. Kazimierz Marcinkiewicz dostał 46,6 proc. głosów.

U Marcinkiewicza zabrakło samodzielności

- O ile Platforma postrzegana jest jako partia kilku liderów i nie ma jednego charyzmatycznego wodza, jednej twardej ręki, Hanna Gronkiewicz-Waltz jest w dodatku postrzegana jako jedna z liderów - uważa dr Ewa-Pietrzyk-Zieniewicz, zajmująca się marketingiem.

Również Marcinkiewicz, zdaniem Pietrzyk-Zieniewicz, ma "dobry marketing", jednak jego partia jest zorganizowana inaczej niż Platforma.

- Wszyscy oni mówią głosem partii, by nie powiedzieć - głosem prezesa, a prezes stawia sprawę twardo - ocenia Pietrzyk-Zieniewicz.

W "dobrym marketingu" Marcinkiewicza zabrakło - jej zdaniem - przede wszystkim samodzielności decyzyjnej.

- Gdyby Marcinkiewicz zdobył się na odwagę i skrytykował trzyletnie rządy Lecha Kaczyńskiego (w stolicy) i odciął się nich, być może by przekonał część warszawiaków, że jest kandydatem niezależnym i że nie powinni głosować według klucza partyjnego - wtóruje jej socjolog, dr Jacek Kucharczyk.

Nastąpiła mobilizacja w ostatniej chwili

W opinii Kucharczyka o zwycięstwie Gronkiewicz-Waltz zadecydowała przede wszystkim mobilizacja elektoratu Marka Borowskiego pod wpływem apeli Aleksandra Kwaśniewskiego i samego Borowskiego. W tym przypadku "przerzucanie głosów" zadziałało.

- Widać to już było po samej frekwencji. Gdy otrzymywaliśmy informacje, że w Warszawie jest dobra frekwencja, znaczyło to: wyborcy Marka Borowskiego poszli głosować i wiadomo było z ich preferencji, ze pójdą głosować na kandydatkę Platformy - powiedział Kucharczyk.

- Nastąpiła mobilizacja i to mobilizacja w ostatniej chwili, bo jeszcze dwa z trzech opublikowanych piątkowych sondaży dawały pewną przewagę Kazimierzowi Marcinkiewiczowi - ocenił socjolog.

Niech PiS i Platforma wymienią się Rokitą i Marcinkiewiczem

- Patrząc na tę kampanie wyborczą, uważam, że najlepsza decyzję, jaką mógłby podjąć Kazimierz Marcinkiewicz, to zapisać się do Platformy - powiedział Kucharczyk.

- Po tym, co się stało w czasie ostatnich dwóch tygodni, liderzy Platformy i PiS-u powinni uzgodnić pewną wymianę, tzn. Donald Tusk powinien zamienić Jana Rokitę na Kazimierza Marcinkiewicza - dodał ze śmiechem.

Jego zdaniem, Rokita podczas kampanii pokazał, że "ciągnie do PiS-u", natomiast Marcinkiewicz źle się sprawdza w roli "pogromcy układu" i radykalny język jego partii jest zupełnie obcy.

Skoro Marcinkiewicz nie wygrał w Warszawie, żaden polityk PiS by tu nie wygrał

Jak powiedział Kucharczyk, Jarosław Kaczyński - upraszczając - złamał Marcinkiewiczowi karierę polityczną. W opinii socjologa, PiS "zmarnował" Marcinkiewicza, nie wykorzystując ogromnego zaufania, jakim darzy go społeczeństwo.

- Dano mu szansę robiąc go premierem, jednak zaufanie, jakie zdobył, było całkowicie jego zasługą. PiS mu raczej przeszkadzał niż pomagał - uważa socjolog.

W jego opinii, Marcinkiewicza "rzucono bardzo trudny odcinek": oczekiwano od niego, by wygrał w Warszawie, co było nie do osiągnięcia. - Jeśli Marcinkiewicz nie wygrał w Warszawie, to żaden polityk PiS nie byłby w stanie tego zrobić - dodał socjolog.

O kampanii: Zachowanie Gronkiewicz i Marcinkiewicza podbudowuje

Kucharczyk ocenia, że podziękowania, jakie kandydaci złożyli sobie i sztabom w czasie wieczoru wyborczego oraz gratulacje Macinkiewicza dla kandydatki PO podbudowują.

- Traktowałbym to jako normalny element savoir-vivre'u wyborczego. Kampania warszawska odbiegała tonem i stylem od tego, co widzieliśmy w Polsce - ocenił.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.