Sylwetka biskupa Stanisława Wielgusa

O Stanisławie Wielgusie mówi się: biskup środka, ale z sympatiami skierowanymi raczej ku środowiskom tradycyjnym, narodowym.

Ordynariuszem diecezji płockiej został w 1999 r.. Na pytanie, czy mieszkańcy diecezji powinni bać się nowego ordynariusza, odpowiadał: - Nie idę tam jako jakiś tam dostojnik i zarządca, po prostu ktoś musi pewne funkcje pełnić. Ja zawsze starałem się być człowiekiem dającym się pouczać i liczę na to, że spotkam ludzi, którzy będą mi dobrze radzić.

Czy udało mu się wejść w życie diecezji? - Jako świetny naukowiec wniósł do diecezji swoją mądrość, to nie ulega wątpliwości, ale można odnieść wrażenie, że bardziej czuje się wciąż profesorem KUL-u niż ordynariuszem - uważa jeden z płockich księży. - Znacznie ciekawiej się go słucha, gdy mówi spontanicznie do studentów, w kontakcie z nimi czuje się jak ryba w wodzie. Gorzej wypada, gdy czyta kazanie z kartki, zwykle o zagrożeniach związanych z postmodernizmem, liberalizmem. Jeśli chodzi o administrowanie diecezją, to raczej pozostawia to biskupowi pomocniczemu Romanowi Marcinkowskiemu i innym swoim podwładnym.

Co zostawił w Płocku

Z tego, co pozostawi po sobie w mieście płocczanie będą jednak korzystać przez długie lata. Odważył się oddać należące do kurii kino (jedyne w mieście) nowemu operatorowi, który przebuduje je w nowoczesny wielosalowy obiekt. Wystartował też w wyścigu o unijne pieniądze na utworzenie w opactwie pobenedyktyńskim nowego unikatowego w skali europejskiej muzeum, w którym już na przełomie 2007/08 r. zwiedzający będą się mogli poczuć jak mnisi.

W lutym ub.r. bp Wielgus zdecydował, że we wszystkich kościołach diecezji płockiej mszę będzie poprzedzać kilkuminutowa katecheza. To była pierwsza tego typu inicjatywa w Polsce. Ostatnio napiętnował "działania samozwańczych lustratorów". Nazwał ich atak "porażającym". Tłumaczył, że w kościelnej lustracji "wyżywają się osoby, których żywiołem jest walka". Jego rzecznik informował, że w Płocku przynajmniej na razie nie należy się spodziewać powołania komisji zajmującej się przypadkami inwigilacji duchownych przez bezpiekę.

Za czy przeciw UE - kwestia sumienia

Wchodził w skład zespołu ds. duszpasterskiej troski o Radio Maryja. W "Gazecie" pisaliśmy m.in., że powstrzymał się od jednoznacznego potępienia nagonki słuchaczy rozgłośni na Lecha Wałęsę (uznając, że prezydent zareagował "zbyt nerwowo"), nie ganił też antyunijnej propagandy radia w 2003 r. Uważał, że wypowiedzi mieszczą się "w dobrze pojętym pluralizmie mediów; byłoby źle, gdyby tego pluralizmu zabrakło, niech się ścierają różne poglądy". - Zdarza się, że zapraszani są ludzie o skrajnych i radykalnych niekiedy poglądach. Czy powinniśmy jednak to cenzurować? Każdy z nas kieruje się zdrowym rozsądkiem i posiada zmysł krytyczny - mówił o kontrowersyjnych "Rozmowach niedokończonych".

Zachęcał do udziału w referendum unijnym, ale nie zajmował konkretnego stanowiska - czy oddać głos za czy przeciw. Nie był euroentuzjastą, ale jednocześnie - w rozmowie z KAI - twierdził: - Tak samo [jak euroentuzjazmu] bałbym się namawiania przeciwko integracji z UE, uważam takie postępowanie za naganne. Głosowanie za czy przeciw UE jest kwestią sumienia człowieka - dodawał.

Nieraz nie żałował ostrych słów. - Jest Polska ludzi dobrych, ofiarnych i uczciwych i Polska bandytów oraz oszustów - przekonywał w 2001 r. - Jest Polska ludzi wierzących w Boga i tych, dla których bogiem jest pieniądz, zbawieniem zysk, świątynią supermarket, a rytuałem niedzielne zakupy. Jesteśmy istotami wolnymi i do nas należy wybór między dobrem a złem, to my decydujemy, do jakiej Polski chcemy należeć.

Dwa lata temu podczas kazania wygłoszonego w trakcie spotkania Rodziny Radia Maryja w parafii Ducha Świętego pytał: - Skoro w Europie jest ok. 80 proc. chrześcijan, skoro w naszym kraju jest ponad 90 proc. katolików, to kto wybiera do parlamentów bezbożników? Kto im daje władzę? Kto pozwala im ustanawiać bezbożne prawa? Kto kupuje i czyta pełne pornografii i nienawiści do Kościoła pisma? Kto godzi się na to, że jakaś grupka nienawidzących proboszcza w tej czy innej parafii ludzi wzywa na pomoc bezbożne, pędzące za sensacją media, żeby dokonać nad nim swoistego samosądu i skompromitować Kościół? Kto głosuje na takich polityków, których cały program polityczno-społeczny wyraża się w żądaniu aborcji na zawołanie, w promowaniu homoseksualizmu oraz w ciągle tej samej, poczynając od Lenina i Stalina, a na współczesnych lewakach kończąc, bolszewickiej nienawiści do Kościoła, będącego przecież przez tysiąc lat siłą i ostoją polskości?

Bp Stanisław Wielgus

Ma 67 lat, pochodzi z Lubelszczyzny. Absolwent teologii na KUL-u, stypendysta Fundacji im. Alexandra Humboldta na Uniwersytecie Monachijskim. Od 1988 r. - profesor filozofii, specjalizuje się w filozofii średniowiecznej. Od 1989 do 1998 r. - rektor KUL-u. Członek wielu towarzystw naukowych, kierownik Katedry Historii Filozofii w Polsce przy Wydziale Filozofii KUL, szefuje też Międzywydziałowemu Zakładowi Historii Kultury Średniowiecznej KUL. Przewodniczy Radzie Naukowej Konferencji Episkopatu Polski, współprzewodniczy Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu. W ub.r. został konsultorem watykańskiej Kongregacji ds. Wychowania Katolickiego (to rodzaj ministerstwa edukacji Stolicy Apostolskiej), której podlegają uczelnie katolickie na całym świecie, w tym seminaria.

Copyright © Agora SA