Andrzej Lepper uważa, że afera wywołana wokół polityków Samoobrony była próbą zamachu stanu. Lepper powiedział, że tezę tę potwierdza fakt, iż badania DNA wykazały, że poseł Samoobrony Stanisław Łyżwiński nie jest ojcem dziecka Anety Krawczyk.
Według Leppera, zamach stanu miał polegać na tym, że media nagłośniły zarzuty wykorzystywania seksualnego, wysuwane wobec posłów Samobrony, aby doprowadzić do jej usunięcia z koalicji i upadku obecnego rządu. Za próbą zamachu stanu stały, zdaniem Leppera, środowiska i osoby, w tym czynni politycy, obawiający się ujawnienia afer z lat 90. Samoobrona złoży jutro do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego doniesienie w sprawie domniemanej próby zamachu stanu.
Wśród nadużyć, których ujawnienia mieli się obawiać sprawcy zamachu, Lepper wymienił sprawę firmy Bakoma, w którą miał być, jego zdaniem, zamieszany były poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Zbigniew Komorowski i Edward Mazur, podejrzany o zlecenie zabójstwa Marka Papały. Przywódca Samoobrony mówił też o sprawie Narodowych Funduszy Inwestycyjnych, firmy Kama oraz o powierzeniu Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych wypłat emerytur z otwartych funduszy emerytalnych. Zdaniem Leppera, fundusze są temu przeciwne, gdyż straciłyby prowizje. Przywódca Samoobrony dodał, że środowiska próbujące dokonać zamachu stanu chciały także mieć wpływ na wybór nowego prezesa NBP. Jego zdaniem chodzi o zapobieżenie ujawnieniu nadużyć, w jakie miał być zamieszany bank centralny.
Lepper powiedział, że w ciągu dwóch tygodni w Samoobronie zapadną decyzje w związku ze skutkami afery. Oświadczył, że jest gotów poddać się badaniu DNA, aby ustalić, czy to nie on jest ojcem dziecka Anety Krawczyk. Dodał, że wszyscy politycy jego partii są do dyspozycji prokuratury.
Przywódca Samoobrony ostro zaatakował dziennikarzy, którym zarzucił podawanie kłamliwych informacji. - Czy ci dziennikarze mogą dziś spojrzeć w oczy młodym dziewczynom, które pracują w biurach Samoobrony - pytał. - Jeśli jest jakaś sprawa, to trzeba ją wyjaśnić i ukarać winnych, ale nie można oskarżać niewinnych ludzi. Doszło do dna dziennikarskiego.
Lepper zapowiedział skierowanie do sądu spraw przeciwko mediom, które publikowały takie materiały. Dodał, że jeśli sąd uzna, iż "Gazeta Wyborcza" podała nieprawdziwe informacje, to zgodnie z prawem prasowym jej wydawanie powinno zostać zawieszone.
Lepper opowiedział się za zaostrzeniem prawa prasowego. Zmiany miałyby polegać między innymi na przyspieszeniu postępowań w sprawach o podanie nieprawdziwych informacji i na wprowadzeniu obowiązku publikacji przez gazety sprostowań na pierwszej stronie. - Nie mamy nic przeciw ujawnianiu afer, ale za fałszywe oskarżenia trzeba odpowiadać - mówił Lepper.