30 września zeszłego roku, oficjalnie przestały istnieć Wojskowe Służby Informacyjne. Wtedy też ich likwidator - wiceminister Obrony Narodowej, Antoni Macierewicz zorganizował konferencję prasową.
Powiedział wtedy m.in., że "WSI to była formacja, która była prostą kontynuacją układów komunistycznych zarówno w wymiarze wywiadu i kontrwywiadu. Formacją, która przez tę genezę źle zasłużyła się Ojczyźnie i pozostała w złej pamięci także poprzez działania przestępcze, których się dopuścili jej dowódcy, a także niektórzy żołnierze."
Antoni Macierewicz oskarżał pracowników WSI o udział w wielu przestępstwach, dotyczących afery paliwowej, afery FOZZ, czy nielegalnego handlu bronią.
Macierewicz, na pytanie jednego z dziennikarzy, czy winę za to ponosi były szef WSI gen. Marek Dukaczewski odparł: "Także, tak jak wiele różnych osób z kierownictwa WSI, także byli szefowie". Macierewicz swoją wypowiedź opierał na ustaleniach komisji likwidacyjnej WSI, które mają znaleźć się w raporcie.
W kolejnych dniach, w różnych wywiadach, Antoni Macierewicz szedł dalej w oskarżeniach pod adresem gen. Marka Dukaczewskiego. W radiowych Sygnałach Dnia stwierdził, że Dukaczewski "jest człowiekiem współodpowiedzialnym za bardzo wiele nieprawidłowości, które miały miejsce w tych służbach w latach, kiedy on podejmował decyzje, w tym także za lekceważenie właśnie zagrożenia zewnętrznego i bagatelizowanie tego zagrożenia."
To właśnie dlatego gen. Dukaczewski postanowił pozwać Macierewicza do sądu.
Żąda po pierwsze - natychmiastowego zaprzestania kalania jego dobrego imienia, po drugie - opublikowania przeprosin na łamach trzech największych dzienników w kraju, oraz po trzecie - wpłaty 10 tys. złotych na jeden z domów dziecka w Warszawie - tłumaczy adwokat gen. Dukaczewskiego, mecenas Joanna Sochacka.
Sprawa jest o tyle precedensowa, że jeśli sąd przyznałby rację gen. Dukaczewskiemu, to jednocześnie podważyłby wiarygodność informacji, które znalazły się w raporcie po likwidacji WSI.
Potwierdza to szef sejmowej komisji ds. służb specjalnych Janusz Zemke z SLD. "To będzie dla sądu bardzo trudna sprawa" - mówi. - Dukaczewski dobrze zrobił. On i inni byli szefowie, czy pracownicy WSI nie mają innego sposobu na zachowanie swojego dobrego imienia jak tylko oddawać sprawy do sądu. Prawdopodobnie sprawa będzie musiała zostać utajniona ze względu na informacje, którymi będą posługiwać się obaj panowie - dodaje Zemke.
Zupełnie inaczej całą sprawę widzi wiceszef sejmowej spec-komisji, Jędrzej Jędrych z PiS. "Jeżeli Antoni Macierewicz, a jest on dorosłym człowiekiem i pełni bardzo ważną funkcję w naszym kraju, stawia takie tezy, to ma podstawy do tego żeby tak sądzić"
(Chodzi oczywiście o tezy dotyczące przestępczej działalności WSI). "Na razie nie pozostaje nam nic innego tylko czekać na rozstrzygnięcie sądu." - dodaje Jędrych.
Co jeżeli sąd uzna, że Dukaczewski ma rację?
"Nie będę gdybał - zaznacza Jędrych - ale trzymam kciuki za Macierewicza."
Pierwsza rozprawa ma odbyć się w piątek. Na razie nie wiadomo czy pojawi się na niej Antoni Macierewicz. Nie udało nam się z nim skontaktować.