Świadek: "Snajper" skoczył przez płot i strzelił

Świadkowie, którzy z okien obserwowali pościg policjantów za "Snajperem" powiedzieli Radiu TOK FM, że uciekający przeskoczył przez ogrodzenie szkoły, po czym chciał się ukryć. Popełnił samobójstwo, gdy policjanci go zauważyli i zaczęli się do niego zbliżać. Stanisław Antczak zastrzelił się w czwartek wieczorem na boisku szkoły w szczecińskiej dzielnicy Zdroje osaczony przez policję.

Snajper popełnił samobójstwo Czytaj relację dziennikarzy "GW"

Świadkami pościgu byli młodzi ludzie, którzy w knajpce obok siedzieli przy piwie. Jak powiedzieli "Gazecie", ok. 19.30 usłyszeli kilka strzałów. Potem zobaczyli mężczyznę, który przeskoczył przez wysoki płot na teren boiska. Za nim biegli jacyś dwaj inni mężczyźni. Padł jeszcze jeden strzał.

- Usłyszałem strzelaninę, wychyliłem się przez okno i zobaczyłem tego gościa, jak ucieka z bronią z namierzaczem laserowym - mówi jeden ze świadków reporterowi Radia TOK FM. - Widziałem, jak oddał kilka strzałów do policji, jeden z kolegów wybiegł w jego stronę i wtedy ten facet się przestraszył i przeskoczył przez płot. Słyszeliśmy później, jak policja krzyczała do siebie "Tutaj jest, tutaj jest" i później było już słychać jeden strzał - mówił.

- W ich kierunku oddał przynajmniej pięć strzałów, które widziałam na własne oczy, na sto procent - mówi jeden z mężczyzn, który obserwował akcję policjantów.

Jak mówi inny świadek zdarzenia, "snajper" przeskoczył przez płot szkoły, przez chwilę biegł po chodniku, a później znów chciał przeskoczyć na drugą stronę ogrodzenia, jednak przewrócił się. - Jak spadł z tego płotu to już się nie ruszył leżał tam w ukryciu i myślał, że go może nie zauważą. Ale go zauważyli, osaczyli i wtedy właśnie oddał ten strzał - powiedział świadek

Samobójstwo Antczaka wstępnie potwierdzone przez lekarza

Jak powiedział wczoraj komendant zachodniopomorskiej policji insp. Tadeusz Pawlaczyk, Antczak prawdopodobnie zastrzelił się nie widząc możliwości ucieczki. Wersję o samobójstwie wstępnie potwierdził lekarz. Jak się nieoficjalnie dowiedziała się "Gazeta", policjanci, którzy byli przy nim, widzieli jak Antczak strzela sobie w głowę.

Jego zwłoki leżały obok wejścia do poniemieckiego bunkra, gdzie prawdopodobnie chciał się skryć. Antczak wychował się w sąsiadującym ze szkołą domu dziecka, więc doskonale znał to miejsce.

Obława na "Snajpera"

Insp. Pawlaczyk powiedział, że policja już w środę miała złapać Antczaka, ale kiedy pojawił się w Zdrojach, grupa pościgowa zrezygnowała z zatrzymania go w obawie o życie przechodniów. Policjanci mogli sobie na to pozwolić, bo wiedzieli dokładnie, w którym bunkrze w Puszczy Bukowej przebywa, i wiedzieli też, że kończy mu się jedzenie, więc wkrótce znów będzie musiał wyjść. Na trop leśnego bunkra kilka dni wcześniej grupę pościgową naprowadził policyjny pies.

W ostatniej obławie brało udział ok. 40 policjantów. Zdecydowali się na działać, gdy "Sanjper" opuścił wieczorem kryjówkę - prawdopodobnie do sklepu albo na kolejne włamanie.

Poszukiwany od kilkunastu dni

Policja poszukiwała "Snajpera" od kilkunastu dnia - był podejrzany o włamania do domów, napadów i usiłowanie zabójstwa. Zrobiło się o nim głośno, po tym jak 7 lutego podczas włamania postrzelił w nogę rzecznika szczecińskiej SLD Albina Majkowskiego. Kilka dni później przed szczecińskim hotelem "Panorama" strzelił w stronę opiekuna prostytutek, które próbował obrabować. Antczak posługiwał się rewolwerem z celownikiem laserowym - stąd medialny pseudonim "Snajper".

Wcześniej był "Janosikiem"

Pochodził z wielodzietnej, rozbitej rodziny, wychowywał się w domu dziecka, z którego wciąż uciekał do lasu. Skończył sześć klas podstawówki. Potem trafił do OHP. Jako nieletni był karany za kradzieże, jako pełnoletni - za włamania, podpalenia i napady z bronią w ręku. Na początku lat 90. był nieuchwytny, mieszkał w szałasie na terenie puszczy, do którego doprowadził prąd kradziony z linii energetycznej. Miał w nim telewizor, magnetowid i kasety z ulubionymi filmami. Wtedy policjanci nazwali go "Janosikiem". W 1995 r. dostał 13 lat więzienia, wyszedł po dziesięciu, wrócił do jedynego sposobu na życie jaki znał.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.