Pani profesor to sława polskiej okulistyki. Przeprowadziła w katowickiej klinice wiele pionierskich operacji. Na wizytę u niej pacjenci z całej Polski czekają nawet po kilka miesięcy.
Policjanci zatrzymali profesor wczoraj w klinice. Miała 0,87 promila w wydychanym powietrzu. Dziś zostanie przesłuchana, policja ustala też, czy przyjmowała pacjentów, operowała lub podejmowała jakieś decyzje administracyjne.
Z informacją, że profesor jest pijana zadzwonił Jerzy Jurecki, redaktor naczelny "Tygodnika Podhalańskiego". Od kilku miesięcy prowadzi dziennikarskie śledztwo dotyczące przejmowania na Podhalu przez prof. G.-Ł. nieruchomości należących przed laty do Związki Socjalistycznej Młodzieży Polskiej oraz związanych z tym przypadków korupcji. Wczoraj przyjechał do Katowic, aby się z nią spotkać.
Jurecki twierdzi, że tuż przed spotkaniem z nim profesor była na bloku operacyjnym. W czasie rozmowy miała mówić bełkotliwie, czuć było także od niej alkohol. - Dziennikarz powinien być ostatnim człowiekiem, który w takiej sytuacji wzywa policję. Nie miałem jednak wyjścia, gdyż stan pani profesor zagrażał bezpieczeństwu pacjentów - tłumaczy Jurecki.
Prof. G.-Ł. twierdzi jednak, że była trzeźwa, a cała sprawa jest prowokacją. - I ja to wszystko wyjaśnię policjantom - deklarowała wczoraj. Jej zdaniem cała sprawa ma związek z tym, że dostała zaproszenie na konferencję organizowaną przez Uniwersytet Jagielloński. Zapewniła też, że nikogo wczoraj nie operowała, tylko wzięła udział w posiedzeniu komisji, która zajmowała się przewodem doktorskim jej podopiecznej.
Okręgowa Rada Lekarska w Katowicach wszczęła już procedurę powołania komisji, która zbada przydatność do wykonywania zawodu przez prof. Ariadnę G. Jak poinformował jej przewodniczący Maciej Hamankiewicz, kobieta odpowie też przed rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej.
- Otrzymaliśmy dzisiaj informację o naszej koleżance. Natychmiast rozpoczęliśmy gromadzenie dokumentacji niezbędnej do powołania komisji Okręgowej Rady Lekarskiej. Komisja zbada, czy pani profesor nie jest trwale uzależniona od alkoholu - powiedział dr Maciej Hamankiewicz.
Wyjaśnił, że jeśli powołany przed taką komisję lekarz nie stawi się, zostanie automatycznie zawieszony w prawach do wykonywania zawodu.
Dodał, że należy przełamywać opór środowiska lekarskiego przed zgłaszaniem takich przypadków (pracy lekarzy pod wpływem alkoholu). - To alkohol czyni zło, a nie powoływane przez nas komisje. Lekarz pod wpływem alkoholu czy narkotyków stanowi zagrożenie dla pacjenta, bo te środki zaburzają proces prawidłowego myślenia - zaznaczył.