Stracił oko, teraz ZUS chce zwrotu pieniędzy

Robert Sobkowicz, fotoreporter "Naszego Dziennika" pracuje bez oka, które stracił w pracy. Mimo tego ZUS żąda od niego oddania nienależnie, zdaniem urzędników, pobranej renty.

W 1999 roku do Warszawy przyjechali związkowcy z radomskiego Łucznika. Na ulicach zaczęły się zamieszki. Tłum spod Kancelarii Premiera przeszedł pod Ministerstwo Obrony Narodowej. Tam policjanci zaczęli strzelać do protestujących.

- Kiedy na chwilę odstawiłem aparat od oka, to usłyszałem strzał i poczułem ból. Najpierw był szok, bo zobaczyć kawałki oka w swojej ręce to nic przyjemnego. Po chwili podniosłem ręce i podszedłem do kordonu policjantów z prośbą o pomoc. Miałem całą twarz we krwi. Niestety - pomocy żadnej nie dostałem - opowiada Sobkowicz.

"Karetka jest dla policjantów"

Jego kolega, Cezary Sokołowski, który pierwszy zobaczył rannego Sobkowicza, wspomina, że najbliższa karetka stała tuż za kordonem policjantów. - Kiedy do nich podszedłem i powiedziałem, żeby dali się nam dostać do karetki, to usłyszałem, że to jest karetka tylko dla policjantów - mówi Sokołowski.

Sobkowicz dzięki pomocy kolegów trafił do szpitala, gdzie udzielono mu pierwszej pomocy. Protezę oka lekarze wstawili mu w jednej z włoskich klinik, bo w Polce nikt takich nie robił.

- Długo uczyłem się życia z jednym okiem. Nawet dzisiaj mam problemy z nasypaniem łyżeczką cukru do herbaty - opowiada Sobkowicz. W pracy fotoreportera to bardzo przeszkadza. Mam zawężone pole widzenia. Nie mogę robić zdjęć z wysokości. Nie mogę biegać, czy się przepychać, żeby zrobić zdjęcie - co w Sejmie zdarza się niezwykle często.

ZUS: Renta się nie należy

Początkowo ZUS stwierdził 38-proc. uszczerbek na zdrowiu i przyznał Sobkowiczowi rentę, ale tylko na rok. Po tym czasie ponownie zebrała się komisja i stwierdziła, że "skończył się już okres przechodzenia z dwu- do jednooczności, więc renta już się nie należy."

Mimo tego w 2004 roku sąd apelacyjny uznał, że Sobkowiczowi renta się należy, ale tylko do kwietnia 2007 roku.

W listopadzie zeszłego roku Sobkowicz dostał z ZUSu pismo, że skoro pracuje i zarabia więcej niż średnia krajowa, to musi oddać 15 tysięcy złotych - zdaniem ZUS - pobranych niezgodnie z prawem.

Prokuratura umorzyła sprawę postrzelenia

Jak to niezgodnie z prawem? - oburza się Sobkowicz. Przecież sąd apelacyjny stwierdził, że mam dostawać rentę. Poza tym, nie zauważyłem, żeby odrosło mi oko. Ciągle mam problemy przy pracy i jeszcze muszę co roku płacić za kontrolę oka we Włoszech.

Robert Sobkowicz odwołał się od decyzji ZUS-u. Jego rzecznik Przemysław Przybylski - choć przyznał, że sprawę zna - to stwierdził, że nie będzie o niej rozmawiał.

A jeśli chodzi o to, kto jest winny postrzelenia Sobkowicza, to po dwóch latach śledztwa, prokuratura umorzyła sprawę postrzelenia stwierdzając, że nie ma dowodów i zdarzenie to nieszczęśliwy wypadek, a nie zawinione działanie policjantów.

Sobkowicz jednak nie dał za wygraną i się procesuje .

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.