Według "Super Expressu" to właśnie to jedno zdanie "zerwało wszelką nić porozumienia i doprowadziło PiS do największego kryzysu w historii partii".
W sobotę podczas rady politycznej PiS marszałek Jurek zrezygnował z członkostwa w partii i złożył wszystkie partyjne funkcje. Marszałka na radzie nie dopuszczono do głosu. - Podczas rady usłyszałem bardzo obraźliwe słowa, których nie chciałbym pamiętać - powiedział Jurek do dziennikarzy.
Według "Gazety Wyborczej", Jurek poczuł się urażony słowami premiera. Jarosław Kaczyński miał zarzucić marszałkowi, że to przez niego nie udało się zmienić konstytucji. Według informatorów gazety, premier użył mocnych słów, np. szkodnik. Inny polityk twierdzi, że Jurek usłyszał mocny epitet, a jeszcze inny, że premier powiedział: "Służysz złej sprawie i ze złymi ludźmi zawierasz sojusze".
Podobnie do "Gazety Wyborczej" spięcie podczas rady opisuje "Życie Warszawy". Gazeta cytuje Konrada Szymańskiego, europosła PiS i wieloletniego przyjaciela Jurka. "Musiały paść naprawdę ciężkie słowa, skoro Marek powiedział, że nie chce o nich pamiętać" - powiedział "Życiu Warszawy" Szymański o wymianie zdań między marszałkiem a premierem.
"Dziennik" wśród głównych aktorów starcia z marszałkiem wymienia Marka Kuchcińskiego i Przemysława Gosiewskiego. "Zarzucili mu granie w jednej drużynie z SLD i Kwaśniewskim" - mówi informator gazety. "To już było za dużo dla i tak obolałego po piątkowej porażce Jurka" - pisze "Dziennik".
Za słowa, które uraziły Jurka przeprosił premier. Obiecał także powrót do dyskusji o antyaborcyjnej zmianie konstytucji. Niedzielne spotkanie obu polityków trwało dwie godziny, ale szczegółów tej rozmowy nie ujawniono. Rzecznik prasowy PiS Adam Bielan poinformował, że na poniedziałek zaplanowano kolejne spotkanie.