Osiem wypadków jednego dnia w Tatrach

Do ośmiu wypadków doszło w środę w Tatrach. Na szczęście nie było ofiar śmiertelnych. W rejonie Świnicy w Tatrach w przepaść spadła dwójka turystów. Jedna z osób poszkodowanych jest w poważnym stanie - ratownicy TOPR podejrzewają u niej uraz kręgosłupa. Druga osoba odniosła lżejsze obrażenia. Ranni są już w zakopiańskim szpitalu.

Na Orlej Perci w rejonie Buczynowej Turni z grani spadł turysta, ale zdołał wyjść z opresji o własnych siłach. Ratownicy TOPR transportują jego kolegę, który w szoku nie był w stanie wrócić do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów.

Wcześniej na Rysach w rejonie tak zwanej "buli" podczas wycieczki kilkadziesiąt metrów w dół zsunął się GOPR-owiec. Interweniowała załoga śmigłowca, ale okazało się, że ratownik podczas upadku odniósł niegroźne potłuczenia i otarcia i zszedł z gór o własnych siłach.

Rano w Kotle Gąsienicowym jeden z turystów złamał sobie rękę, interweniował śmigłowiec, potem w okolicach leśniczówki Wanta niedaleko Morskiego Oka stracił przytomność 78-latek.

Przed południem TOPR odebrał sygnał o ataku padaczki u turysty na Gubałówce. Wysłano tam samochód.

Kiedy ratownicy TOPR interweniowali na Świnicy, okazało się, że w trakcie przejścia z Polany Kalatówki do Doliny Białego przewróciła się i złamała sobie rękę turystka.

TOPR przypomina, że w Tatrach panują zimowe warunki, co należy wziąć pod uwagę wybierając się na wycieczkę w góry. Temperatura spadła już od -8 stopni, śnieg jest bardzo twardy. Jak informują ratownicy, większość osób, które ucierpiały w wypadkach nie było przygotowanych do wyprawy w góry - przede wszystkim nie miały raków.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.