Juliusz Braun: Samodzielnie nie. Ale przy pomocy sądu tak.
Bo KRRiT nie może sama ocenić, czy Radio Maryja łamie prawo, np. nie przestrzegając wartości chrześcijańskich, co jest jednym z warunków przyznania radiu statusu nadawcy społecznego. Byłoby absurdem, gdyby urząd - jakim jest Krajowa Rada - oceniał, czy radio kierowane przez zakon ojców redemptorystów przestrzega wartości chrześcijańskich. KRRiT nie może też orzec, że radio rusza czyjeś dobra osobiste, np. pomawiając go o to, że był agentem SB.
- Ustawa pozwala nam samodzielnie oceniać jedynie, czy programy zawierają treści nieodpowiednie dla nieletnich.
W przypadku Radia Maryja najlepiej by było, gdyby osoby, których godność osobista została tam naruszona, poszły do sądu. Gdyby sąd przyznał im rację, KRRiT miałaby podstawę do wyciągnięcia wobec radia konsekwencji. Mogłaby wezwać radio do zaniechania takich praktyk. A gdyby nie zostały zaniechane, to mogłaby radio ukarać karą pieniężną (nawet do kilkuset tysięcy złotych) lub wręcz odebrać koncesję.
Sprawą można by też zainteresować prokuraturę, bo polskie prawo zabrania np. nawoływania do nienawiści na tle rasowym. KRRiT - jeśli stwierdzi w programach Radia Maryja wątki antysemickie - może skierować do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Prokuratura może też sama wszcząć postępowanie, bo przecież list Wałęsy jest publicznie znany. Gdyby sprawa trafiła do sądu, a sąd orzekłby, że radio złamało prawo, to Krajowa Rada miałby podstawę do cofnięcia koncesji.
Trzeba pamiętać, że ustawa o RTV nie nakazuje nadawcom prywatnym - inaczej niż publicznym - być rzetelnym, bezstronnym i obiektywnym. Prawo dało właścicielom prywatnym ogromną swobodę.