"Biała księga" prac rządu na ustawą hazardową

Rząd zmienił stanowisko na korzyść branży automatów do gier dość nagle - dzięki usilnemu naciskowi kilku posłów SLD. Czy na ich decyzję mógł wpłynąć asystent Jerzego Jaskierni Maciej Skórka, który w tym roku był w Sejmie 15 razy?

Rząd udostępnił w czwartek "białą księgę" prac nad ustawą o grach losowych. W dwóch tomach, na ponad 2300 stronach, zebrano korespondencję resortów i stenogramy z posiedzeń rządu.

Szare na złote

Ustawa wywoływała spory ministrów. Najostrzej występował Wiesław Kaczmarek, wówczas minister skarbu. Tłumaczył, że musi dbać o interesy spółek skarbu państwa - Totalizatora Sportowego i Polskiego Monopolu Loteryjnego. Ustawa legalizująca automaty do gier również tym spółkom pozwalała je prowadzić - w formie tzw. wideoloterii. O ile jednak prywatne automaty miały być opodatkowane szczególnie korzystnie, bo ryczałtem, o tyle na wideoloterie nałożono bardzo wysokie podatki. Kaczmarek przekonywał, że ta bariera udaremni powstanie wideoloterii, co zresztą się sprawdziło.

Ostrzegał też przed automatowymi lobbystami. Na posiedzeniu rządu 25 lipca 2002 r. mówił: "Od paru miesięcy albo paru lat to towarzystwo, które kontroluje rynek gier zręcznościowych, potrafi wypracować korzystną dla siebie sytuację. Chciałbym wiedzieć, czy to przemyślana strategia i odpuszczamy ten segment, przyjmując, że płacą po 200 euro miesięcznie, i nas nie interesuje, ile wrzucą, ile wygrają, ile zamienią szare na złote?".

(Zapytaliśmy, kogo z "towarzystwa" miał wtedy na myśli - poza szefem klubu SLD Jerzym Jaskiernią, znanym orędownikiem niskiego podatku od automatów. Kaczmarek wymienił posła SLD Marka Wikińskiego, dziś sekretarza stanu w kancelarii premiera, ale dodał: - Nie miałem wtedy żadnej wiedzy o tym "towarzystwie", to była raczej intuicja).

Na tym samym posiedzeniu szef MSWiA Krzysztof Janik napomknął o przestrogach Centralnego Biura Śledczego, że gangsterzy będą na automatach prać brudne pieniądze. Ale już wcześniej, w gronie Komitetu Rady Ministrów, rozwiewał te obawy minister finansów Marek Belka. Mówił, że Generalny Inspektor Informacji Finansowej Jacek Uczkiewicz dopilnuje, by na automatach ten proceder się nie odbywał.

Za chwilę będzie potworek

Ponownie rząd dyskutował nad ustawą 8 października 2002 r., już po sławnym posiedzeniu sejmowej podkomisji, która 25 września obniżyła podatek od automatu z 200 do 50 euro miesięcznie. I tę, i inne poprawki pisał dla Anity Błochowiak z SLD poznański adwokat Marek Żołtko. Był on powiązany z "władcami automatów" - z asystentem Jaskierni Maciejem Skórką i jego holenderskim wspólnikiem Arno van Dorstem (w piątek ujawniliśmy, że wszyscy trzej kierowali działającą zakulisowo izbą gier zręcznościowych).

8 października Kaczmarek się oburzał: "To kolejna nowelizacja, gdzie - widać wyraźnie - grupa interesu prywatnego hazardu zaczyna wygrywać rozwiązania w parlamencie". Apelował, by "zdyscyplinować podkomisję, bo za chwilę będzie potworek".

Na to szef kancelarii premiera Marek Wagner skrytykował posłów PSL Józefa Gruszkę i Jana Kubika: "Grają nie na automatach, ale w coś innego ci posłowie grają, a projekt rządowy jest właśnie torpedowany". PSL miało bliskie kontakty z oficjalnie reprezentującą branżę automatów Izbą Operatorów Urządzeń Rozrywkowych, konkurencyjną wobec izby Skórki, van Dorsta i Żołtki

("Gazecie" Wagner powiedział, że na forsowany przez rząd podatek 200 euro nie godzili się posłowie SLD: Błochowiak, Wikiński i Mieczysław Jedoń).

Ustawa miała być omawiana tamtego dnia przez prezydium klubu SLD. Nie znamy jednak jego przebiegu - obrady nie są stenografowane.

Wagner obiecał wtedy kolegom ministrom, że ustawa przejdzie "absolutnie zgodnie ze stanowiskiem rządu". Rzeczywiście, w grudniu w podkomisji posłowie SLD zagłosowali tak, jak chciał rząd - wróciła stawka 200 euro. - Ustawiłem ich pod sznurek - pochwalił się Wagner "Gazecie".

Wkracza zespół Wagnera

Nagle w styczniu 2003 r. posłowie SLD znowu się "zbuntowali". Zwołano zespół: Anita Błochowiak (koordynująca ustawę w klubie), Marek Wikiński (zajmował się hazardem w poprzedniej kadencji), szef podkomisji Jan Kubik, szef komisji Zbigniew Kaniewski, wiceminister finansów Wiesław Ciesielski (w zastępstwie Uczkiewicza) oraz sam Wagner.

I znów przebiegu dyskusji nie znamy, nie była stenografowana.

Zespół ustalił "kroczący" podatek na automaty: 50 euro miesięcznie w 2003 r., a potem co roku o 25 euro więcej, aż do 125 euro w 2006 r. Poprawkę tę zgłosiła później Błochowiak. W lutym zgodził się na nią rząd.

W tym czasie sprawy hazardu w resorcie finansów przejął od Uczkiewicza wiceminister Robert Kwaśniak. I resort zmienił front. Na lutowym posiedzeniu rządu Kwaśniak dowodził, że 200 euro to stawka za wysoka, by wydobyć automaty z szarej strefy, że wtedy ujawni się najwyżej 10-15 proc. tego rynku. (Kiedy jednak wybuchła afera wokół ustawy, Uczkiewicz powiedział nam, że jego zdaniem stawkę 200 euro wyliczono prawidłowo).

15 wizyt Skórki w Sejmie

Po Kwaśniaku mówił Wagner. Oświadczył, że stawkę kroczącą "wypracowano z posłami przy udziale ministra finansów". Narzekał, że "posłowie mieli bardzo dużo papierów od różnych organizacji" i trudno było ich przekonać.

"Gazeta" ustaliła, że między grudniem 2002 a styczniem 2003 r. występująca oficjalnie Izba Operatorów Urządzeń Rozrywkowych nie wysyłała żadnych dokumentów ani nie urządzała spotkań z posłami.

Kto zatem naciskał na posłów SLD? Maciej Skórka? Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w 2003 r. asystent Jaskierni odwiedził Sejm 15 razy. Zestawienie tych jego wizyt na Wiejskiej otrzymała niedawno prokuratura gdańska, która wcześniej przesłuchiwała Skórkę i Jaskiernię w śledztwie w sprawie domniemanej łapówki za korzystne dla branży automatów przepisy.

Na publiczne ujawnienie wizyt Skórki w Sejmie przyjdzie poczekać. Kancelaria Sejmu zapytała Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, czy takie informacje można udostępnić.

Copyright © Agora SA